Źródło Onepress Mieliście tak, że biorąc udział w jakiejś prezentacji, zaczynaliście ziewać i osuwać się w niebyt? A może wasze audytorium walczyło z opadającymi powiekami? Założę się, że doświadczyliście jednego i drugiego. Prezentacja to była zmora czasów studenckich i nadal potrafi wychylić łeb na jakimś szkoleniu. Jak mogłam się w to wpakować? Pewnie będzie nudził – pomyślałam, patrząc na tytuł tej książki Prezentacje. Po prostu! Jednak ok, świadomie przyjęłam ją na półkę w nadziei, że z Piotrem Buckim pokonam zmorę. Czasami zmora jest nie taka straszna. Piotr Bucki twierdzi, że dobra prezentacja zabiera słuchacza ze świata który zna, do świata, którego nie zna. Przyznacie, że taka teza jest zachęcająca, nawet dla osoby tak sceptycznej, jak ja. Bucki przekonuje, że prezentacja to całość, narracja, a nie slajdy, które przygotowane w ujęciu graficznym, wzmacniają narrację. Autor podaje szereg zasad ich tworzenia i robi to w świetnym stylu. Ważna jest struktura, wci
Wyobraź sobie, że nocą, w lesie przy świetle czołówki ktoś kopie dół, wrzuca tam owinięte w brezent ciało, zakopuje i odchodzi przekonany, że wszystko doskonale zaplanował. Ktoś inny jednak obserwował każdy jego ruch. Klasyka. Myślisz, e tam, słabo będzie, zapewniam, że się mylisz. Główny bohater Lupusa , Oxen, były komandos przechodzi nieskuteczną terapię. Początkowo przypominał mi Mańka z Horyzontu Małeckiego. Silni, inteligentni, błyskotliwi, doskonale wyszkoleni nie radzą sobie ze swoją psychiką, stresem, który wywołała u nich wojna. To nie tylko mięśniaki, ale myślący, wrażliwi ludzie, których psychikę nadszarpnęła wojna i mają problem z funkcjonowaniem w społeczeństwie. W Lupusie (lupus to łacińska nazwa wilka) pojawia się sporo wątków, historii, retrospekcji, bohaterów, początkowo trudno się w tym zorientować, wydaje się, że ich związek jest luźny. Jednak z czasem układają się w wartko opowiedzianą historię, rozbudowaną i ze świetnie zbudowanym napięciem. N