![]() |
Źródło okładki |
Gdy
w kwietniu zaczęłam przygotowywać się na rowerowy wyjazd na wschód Polski, nie
myślałam o bieżeństwie. Wiedziałam, że wydana została książka „Bieżeństwo 1915.
Zapomniani uchodźcy” Anety Prymaka-Oniszk, jednak dopiero oczekiwałam na
egzemplarz w bibliotece, więc moja wiedza na ten temat była znikoma. Ale
Bieżeńcy (tak z rosyjskiego określa się uchodźców) już czekali. Najpierw
Narewka i cerkiew św. Mikołaja Cudotwórcy, przy której ustawiona jest tablica
informacyjna o bieżeństwie.
O ich historii nie mówi
się w szkołach. Nie ma w niej głośnych bohaterów i ich czynów. Są ludzie,
którzy ratując rodziny, „rozjechani” zostali przez jakiś okrutny walec historii.
Jak podaje Prymaka-Oniszk
około 2 milionów z terenów obecnej Polski, a dochodzą jeszcze Kresy, łącznie
ok. 3,5 mln ludzi, głównie prawosławnych, zastraszeni przez carskie władze i
duchownych wizją okrutnego Niemca, który wejdzie na ten teren, ruszyli do Rosji.
Czy mieli poczucie przynależności narodowej? Raczej przywiązanie do ziemi
przodków. Dla nich władzą był nieosiągalny car, mieszkali na terenie dawnej
Rzeczpospolitej, ale tej od ponad stulecia nie było. Dokąd jechali? Czy mieli
jakiś cel czy tylko chcieli być jak najdalej od frontu?
Wyobraźmy sobie teraz
miliony ludzi i politykę spalonej ziemi. Wojska carskie uciekając, paliły domy,
zasiewy, pozostawiały ziemię ogołoconą ze zwierząt i rekruta. Do ucieczki
nawoływali także prawosławni duchowni, paradoks, gdyż jest rok 1915, a za dwa
lata w Rosji wybuchnie rewolucja i popi znajdą się w oku cyklonu. Miliony idące
przed siebie, było gorąco, mało wody, której musiało starczyć dla ludzi i
zwierząt, a pierwszeństwo miała armia. Głód, pragnienie, zatrucia, choroby i
śmierć, tysiące ciał ludzi i zwierząt znaczyły szlak tego przemarszu, bo wojna
to nie czas bohaterstwa, ale przetrwania, to ludzkie wybory i dramaty.
Autorkę interesowali
przede wszystkim chłopi, grupa najliczniejsza, ale poza szerokim
zainteresowaniem naukowców. Korzystała ze wspomnień, zapisków, listów,
pamiętników, rozmów prowadzonych na tych terenach w latach 90-tych, własnych
wywiadów, książek. Rozmawiała z tymi, którzy w trakcie bieżeństwa byli dziećmi,
więc opowiadali jej raczej to, co usłyszeli od rodziców, ale byli, nadal są, ostatnimi
łącznikami z pokoleniem, które ruszyło w drogę.
W książce znajduje się
dużo zdjęć, które pokazują czarno-biały smutek, spoglądają na nas ludzie
zmęczeni, zrezygnowani, odcięci od przeszłości i niepewni przyszłości.
W „Bieżeństwie…” są emocje,
nie tylko z powodu bliskości tematu, ale próby zrozumienia sytuacji pokolenia
dziadków, pewnej rekompensaty wcześniejszej obojętności, wynikającej z
niewiedzy. Jest w tej książce osobisty stosunek do tematu, ale bez łzawego
sentymentalizmu, raczej wyważony wywód z rodzinną tragedią w tle. W niektórych domach ten temat był rodzajem tabu, czymś, o czym się nie mówi, bo tak było
bezpieczniej, lepiej dla dzieci, które żyły w nowej rzeczywistości.
Z Rosji przywieźli ze
sobą prócz wspomnień także nowe, bogate wzory zdobienia domów, okiennic, by
były piękniejsze niż przed wojną. Współcześnie wielu właścicieli nowych
budynków stara się pielęgnować te tradycje. Mogę potwierdzić, faktycznie piękna
architektura.
Zainteresowani mogą
wejść na stronę Biezenstwo.pl. Są tam zdjęcia, historie kilku rodzin, w tym
autorki, ludzi w różny sposób związanych z bieżeństwem.
Anecie Prymaka-Oniszk należą się podziękowania za przystępne zaprezentowanie tej trudnej, nieznanej szeroko historii, a "Bieżeństwo 1915. Zapomniani uchodźcy" uważam za pozycję obowiązkową, jeżeli kogoś interesują podobne tematy. Wartościowe uzupełnienie wiedzy.
Anecie Prymaka-Oniszk należą się podziękowania za przystępne zaprezentowanie tej trudnej, nieznanej szeroko historii, a "Bieżeństwo 1915. Zapomniani uchodźcy" uważam za pozycję obowiązkową, jeżeli kogoś interesują podobne tematy. Wartościowe uzupełnienie wiedzy.
Czytając podobne
książki zastanawiam się czy nigdy nie skończą się te niezrozumiałe śmierci,
strach, który gna przed siebie, by jeszcze przez godzinę, dobę, tydzień ocalić
życie? To nie jest historia bieżeństwa tylko jako zjawiska. Trzeba wyodrębnić w
niej historie poszczególnych rodzin, ludzi i wtedy jest szansa, by „dotknąć”
tej historii, spróbować zadać pytanie: gdyby to spotkało mnie, mojej rodziny?
No, właśnie, co wtedy? A ci, którzy dziś przybywają do Europy z Syrii?
A.Prymaka-Oniszk, Bieżeństwo 1915. Zapomniani uchodźcy.
Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2016.
Spodobał Ci się wpis? Udostępnij!
Komentarze
Prześlij komentarz