Wszystkim, którzy zaczynają marudzić,
że zimno, zaczynam opowiadać o książce Ilony Wiśniewskiej „Białe. Zimna wyspa
Spitsbergen”. Na początku robią wielkie oczy, potem stopniowo przyznają mi
rację, a na koniec kwitują, że na Spitsbergen nie wybierają się i nadal jest im
zimno. Walka z wiatrakami? Być może, ale zawsze zwątpienie zasiewam.
Autorka skupia się na mieszkańcach
miasteczka Longyearbyen na Spitsbergenie, najdalej wysuniętego na północ
siedliska ludzkiego. Przyjeżdżają tu zakręceni ludzie z całego świata, którzy
tworzą swoisty tygiel kulturowy. To z pewnością barwne postacie, które przywożą
tu swoje problemy, doznają radości i niezależnie od motywów, jakie nimi
powodują, by osiedlić się w tym miejscu, wydaje się, że swoją postawą
„ocieplają”, a na pewno oswajają to pozornie nieludzkie miejsce. Jedną z nich
jest I. Wiśniewska, która pisze o życiu w Arktyce, począwszy od relacji
międzyludzkich, a skończywszy na załatwianiu potrzeb fizjologicznych, co przy
temperaturach spadających do nawet -50 stopni Celsjusza jest wyzwaniem. To
miejsce, w którym zmysły „głupieją” od białego krajobrazu, miejsce, w którym
jest więcej niedźwiedzi polarnych niż ludzi, gdzie nie ma zapachów, a białe
pozbawia szczegółów, nie pozwala spać. Jest za to wyraźne rozróżnienie na jasne
i ciemne, noc i dzień, które trwają przez pół roku, a aklimatyzacja czy
przyzwyczajenie do monotonnego krajobrazu trudne.
Białe nie jest jednak nudne, posiada
różnorodne odcienie, a Norwegowie używają wielu słów na określenie każdego z
nich.
Co jest na Spitsbergenie prócz
śniegu, ziemi skutej lodem i ciekawych ludzi? Jest Globalny Bank Nasion, w
którym w momencie pisania książki przechowywanych było 770 tys. gatunków nasion
z całego świata, jako gwarancja, że dany gatunek przetrwa przy optymalnie
stworzonych warunkach. Są stacje badawcze, jest wreszcie turystyka, bo w miarę
bezpiecznie można dotrzeć na biegun i przeżyć przygodę swojego życia, choć większość
jest takich, którzy wysiadają z wycieczkowca tylko na kilka godzin, ale przecież
każdemu według jego potrzeb.
Jeżeli ktoś nie lubi ekstremalnych
warunków, to może poczytać o tym niezwykle interesującym miejscu, zwłaszcza
otulony w koc i z książką oraz gorącą kawą, która rozgrzewa podczas lektury.
Ta książka do dobry reportaż do przeżywania, wewnętrznej wędrówki po Spitsbergenie razem z autorką, która przeżyła swoją fascynację tym miejscem. Jest to podróż zaskakująca, intrygująca i pochłaniająca. Polecam.
Ta książka do dobry reportaż do przeżywania, wewnętrznej wędrówki po Spitsbergenie razem z autorką, która przeżyła swoją fascynację tym miejscem. Jest to podróż zaskakująca, intrygująca i pochłaniająca. Polecam.
I.Wiśniewska, Białe. Zimna wyspa Spitsbergen. Wydawnictwo Czarne. Wołowiec 2014.
Spodobał Ci się wpis? Udostępnij!
Świetna książka!
OdpowiedzUsuńWidziałam Spitsbergen w ukraińskim programie telewizyjnym o podróżach "Orzeł i reszka". Ponoć jest tam spora grupka Rosjan mieszkających na stałe :) Mimo tego, że jestem zmarźluchem, nie odmówiłabym wyprawy w to miejsce, wydaje się ciekawe ;)
OdpowiedzUsuńPodobno nie ma złej pogody, są tylko źle ubrani ludzie :) Przetrwasz kilka zim w Rosji, to Spitsbergen nie będzie straszny ;)
UsuńPisałam dziś u siebie o "Białym" :) Umknęło mi to ludzkie "ocieplanie", skupiłam się na mrozach pogodowych. Dobrze poczytać od innej strony o tej samej historii :)
OdpowiedzUsuńCzytałam Twój tekst, świetny, gratuluję :)
Usuń