Przejdź do głównej zawartości

Liebster Blog Award po raz kolejny


Przed świętami zostałam nominowana do Liebster Blog Award - jest to już moje kolejne nominowanie, za które dziękuję Iwonie z Bloga polsko-ruskiego, od której pożyczam fragment opisu (mam nadzieję, że się nie obrazisz): Liebster Blog Award to wyróżnienie przyznawane blogerom przez innych blogerów, którzy z jakiegoś powodu lubią dany blog i chcą to zaznaczyć przez przyznanie właśnie takiej nagrody w formie zestawu pytań do blogera. Zabawa ta pozwala bliżej poznać właściciela nadawanych treści...

Pytania dla mnie: 1. Męski zarost - tak czy nie?
Tak.

2. Dostajesz jeden wolny dzień, z którym możesz zrobić, co tylko chcesz, dzień wolny od obowiązków i trosk. Jak go spędzisz?

Zazwyczaj takie dni spędzam z moimi pasjami, więc albo bieganie albo rower, a wieczorem książka :)

3. Na pewno jest książka, którą czytałaś przynajmniej 2 razy. Jaka to książka?

"Doktor Faustus" Tomasza Manna - czytałam 7 razy :)

4. Czy jest jakiś film, który mogłabyś oglądać w nieskończoność? Jeśli tak, to co Cię w nim tak kręci?

Nie ma takiego filmu :(

5. Najlepszy sposób na relaks po ciężkim dniu to...

Patrz punkt 2 :)

6. Czy masz jakieś zwyczaje ewidentnie przejęte od rodziców? Jeśli tak, to jakie?

Zamartwianie się o wszystko i wszystkich :(

7. Jakim daniem zareklamowałabyś naszą ojczyznę? :)

Gołąbki :) uwielbiam.
8. Jedno słowo lub fraza, które według Ciebie najlepiej określa kraj, w którym żyjesz.

Nieprzewidywalność ;)

9. Wygrałaś milion dolarów na loterii, co zrobisz z pieniędzmi?

Na pewno będę miała dom w górach, resztę się przemyśli, taka kasa...

10. Gdybyś mogła, to co byś zmieniła w aktualnej polityce (krajowej lub międzynarodowej)?

Hmmm... 

11. Jak to się stało, że zostałaś blogerką?

Chciałam jakoś usystematyzować swoje czytelnictwo i tak poleciało dalej...

Ponieważ to już kolejne nominowanie dla mnie, odpuszczę sobie dalsze wyznaczanie blogów ;) 

Spodobał Ci się wpis? Udostępnij!

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Prezentacja nie taka straszna

Źródło Onepress Mieliście tak, że biorąc udział w jakiejś prezentacji, zaczynaliście ziewać i osuwać się w niebyt? A może wasze audytorium walczyło z opadającymi powiekami? Założę się, że doświadczyliście jednego i drugiego. Prezentacja to była zmora czasów studenckich i nadal potrafi wychylić łeb na jakimś szkoleniu. Jak mogłam się w to wpakować? Pewnie będzie nudził – pomyślałam, patrząc na tytuł tej książki Prezentacje. Po prostu! Jednak ok, świadomie przyjęłam ją na półkę w nadziei, że z Piotrem Buckim pokonam zmorę. Czasami zmora jest nie taka straszna. Piotr Bucki twierdzi, że dobra prezentacja zabiera słuchacza ze świata który zna, do świata, którego nie zna. Przyznacie, że taka teza jest zachęcająca, nawet dla osoby tak sceptycznej, jak ja. Bucki przekonuje, że prezentacja to całość, narracja, a nie slajdy, które przygotowane w ujęciu graficznym, wzmacniają narrację. Autor podaje szereg zasad ich tworzenia i   robi to w świetnym stylu. Ważna jest struktura, wci

Hańba, J.M. Coetzee

Seks i kasa. Prosty układ: usługi prostytutki i jej wynagrodzenie, jednak klient za bardzo przywiązuje się do usług konkretnej kobiety. Spełnia ona jego wymagania, dlatego gdy ta znika, mężczyzna nie chce innej profesjonalistki. Swoje nienasycenie kobiecymi wdziękami ukierunkowuje na swoją dwudziestoletnią studentkę. Ta chwilowa fascynacja kosztuje bardzo dużo. Zaskarżony i pohańbiony musi odejść z pracy, jednak to dopiero początek problemów. Hańba Johna Maxwella Coetzee to zapis trudnych wyborów, uwikłania bohaterów, nieumiejętności podejmowania słusznych decyzji i braku zrozumienia. Wydaje się, że niemal każdy krok bohatera prowadzi do jego porażki, że nie potrafi poradzić sobie z problemami, przed jakimi stawia go życie. Poszukuje bliskości kobiet, jednak dwa razy rozwiedziony, wykorzystuje swoją studentkę, która wydaje się zagubioną, młodą dziewczyną. Bohater nie rozumie swojej dorosłej córki, o której życiu chce decydować. Zdegradowany prof

Krzyk Czarnobyla. S. Aleksijewicz

Źródło okładki „do tej pory mam przed oczyma jasnomalinowy odblask, reaktor świecił się jakoś tak z wnętrza. To nie był zwyczajny pożar, lecz jakieś takie jarzenie. Nic podobnego nie widziałam nawet w kinie. (…) Nie wiedzieliśmy, że śmierć może być tak piękna” (s. 112) tak pierwsze godziny po wybuchu w Czarnobylu wspomina jeden z bohaterów książki Swietłany Aleksijewicz „Krzyk Czarnobyla”. Autorka na początku książki, napisanej 10 lat po wybuchu, przytacza fragmenty z pisma „Ogoniak” (nr 17 z czerwca 1996 r.) mówiące o skutkach wybuchu w Czarnobylu dla Białorusi. Potem są już relacje świadków i rodzin tych, którzy zazwyczaj nieświadomi zagrożeń, z poświęceniem usuwali skutki wybuchu. Pierwszą grupą dotkniętą bezpośrednio promieniowaniem byli strażacy. Aleksijewicz skupia się na historii wzruszająco opowiedzianej przez żonę jednego z nich, która obserwowała degradację organizmu męża i jego śmierć w męczarniach. Żołnierze, którzy mieli rozkaz pracy przy reaktorze, chorowali