Przejdź do głównej zawartości

Modlitwa staropolska


Przy pomocy poniższej staropolskiej parafrazy Pozdrowienia anielskiego chciałabym zachęcić do zapoznania się z jej piękną, staropolską  formą. Jak podaje Staropolska.pl zapisana została prozą rymowaną w kodeksie nr 68 Biblioteki Seminarium Duchownego we Włocławku.  W kodeksie tym znajduje się m.in. zbiór łacińskich kazań skopiowanych około 1408 roku, a parafraza modlitwy po polsku zapisana została na górnych marginesach kart 301-310. Tekst modlitwy po raz pierwszy ogłosił ks. Julian Wojtkowski w studium pt. Kult Matki Boskiej w polskim piśmiennictwie do końca XV wieku, "Studia Warmińskie" 3 (1966). 


ZDROWA MARYJA, DZIWNIE JEŚ POCZĘŁA...


Zdrowa Maryja, dziwnie jeś poczęła syna przez siemienia męskiego mocą Ducha Świętego, przez urażenia dziewstwa czystego.

Przez boleści żywota twego porodziłaś krolewica niebieskiego, jen uzdrowił człowieka grzesznego.

Miłości jeś pełna, jenże ciebie miłował, Gabryjeła do ciebie posłał, by tobie to wiesiele wzwiastował, iż się Syn Boży narodzić chciał.

Aaronow jeś kwiatek kwtący, Mojiżeszow kierz gorący.

Zakwtła jeść rozga Jessego, porodziła tworca swego.

Bog z tobą przebywał, jen cię sobie przebytkiem wybrał, iżby jemu była matką, grzesznym ludziem oręd<o>wniczką.

Błogosławionaś miedzy niewiastami, csoż jich było ot początka do skończenia wszego szczątka.

Nijedna-ć nie była rowna ani w błogosławieniu podobna, w świątości jeś wszytki przeszła, o gwiazdo morska, roża i lilija rajska.

I błogosławion owoc żywota twego, iżeś tego porodziła, jegoż na niebie i na ziemi cześć i chwała.

Pamiętaj, Matko, iżeś pod krzyżem stała, kdyś synka rzewno płakała, kiegdy ciekły kr[a]wawe strumienie grzesznym ludziem na zbawienie, by za nami orędowała, dar nam boży otrzymała. Amen.



Tekst modlitwy pochodzi ze strony Staropolska.pl, z której korzystałam pisząc kilka słów wstępu. Transkrypcja modlitwy oparta jest na wydaniu: W. Rębowski, W.R. Rzepka, W. Wydra, Najdawniejsza polska modlitwa maryjna, "Slavia Occidentalis" 52 (1995). 

Ciekawy artykuł na temat kultu maryjnego znajdziecie tutaj


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Prezentacja nie taka straszna

Źródło Onepress Mieliście tak, że biorąc udział w jakiejś prezentacji, zaczynaliście ziewać i osuwać się w niebyt? A może wasze audytorium walczyło z opadającymi powiekami? Założę się, że doświadczyliście jednego i drugiego. Prezentacja to była zmora czasów studenckich i nadal potrafi wychylić łeb na jakimś szkoleniu. Jak mogłam się w to wpakować? Pewnie będzie nudził – pomyślałam, patrząc na tytuł tej książki Prezentacje. Po prostu! Jednak ok, świadomie przyjęłam ją na półkę w nadziei, że z Piotrem Buckim pokonam zmorę. Czasami zmora jest nie taka straszna. Piotr Bucki twierdzi, że dobra prezentacja zabiera słuchacza ze świata który zna, do świata, którego nie zna. Przyznacie, że taka teza jest zachęcająca, nawet dla osoby tak sceptycznej, jak ja. Bucki przekonuje, że prezentacja to całość, narracja, a nie slajdy, które przygotowane w ujęciu graficznym, wzmacniają narrację. Autor podaje szereg zasad ich tworzenia i   robi to w świetnym stylu. Ważna jest struktura, wci

Hańba, J.M. Coetzee

Seks i kasa. Prosty układ: usługi prostytutki i jej wynagrodzenie, jednak klient za bardzo przywiązuje się do usług konkretnej kobiety. Spełnia ona jego wymagania, dlatego gdy ta znika, mężczyzna nie chce innej profesjonalistki. Swoje nienasycenie kobiecymi wdziękami ukierunkowuje na swoją dwudziestoletnią studentkę. Ta chwilowa fascynacja kosztuje bardzo dużo. Zaskarżony i pohańbiony musi odejść z pracy, jednak to dopiero początek problemów. Hańba Johna Maxwella Coetzee to zapis trudnych wyborów, uwikłania bohaterów, nieumiejętności podejmowania słusznych decyzji i braku zrozumienia. Wydaje się, że niemal każdy krok bohatera prowadzi do jego porażki, że nie potrafi poradzić sobie z problemami, przed jakimi stawia go życie. Poszukuje bliskości kobiet, jednak dwa razy rozwiedziony, wykorzystuje swoją studentkę, która wydaje się zagubioną, młodą dziewczyną. Bohater nie rozumie swojej dorosłej córki, o której życiu chce decydować. Zdegradowany prof

Krzyk Czarnobyla. S. Aleksijewicz

Źródło okładki „do tej pory mam przed oczyma jasnomalinowy odblask, reaktor świecił się jakoś tak z wnętrza. To nie był zwyczajny pożar, lecz jakieś takie jarzenie. Nic podobnego nie widziałam nawet w kinie. (…) Nie wiedzieliśmy, że śmierć może być tak piękna” (s. 112) tak pierwsze godziny po wybuchu w Czarnobylu wspomina jeden z bohaterów książki Swietłany Aleksijewicz „Krzyk Czarnobyla”. Autorka na początku książki, napisanej 10 lat po wybuchu, przytacza fragmenty z pisma „Ogoniak” (nr 17 z czerwca 1996 r.) mówiące o skutkach wybuchu w Czarnobylu dla Białorusi. Potem są już relacje świadków i rodzin tych, którzy zazwyczaj nieświadomi zagrożeń, z poświęceniem usuwali skutki wybuchu. Pierwszą grupą dotkniętą bezpośrednio promieniowaniem byli strażacy. Aleksijewicz skupia się na historii wzruszająco opowiedzianej przez żonę jednego z nich, która obserwowała degradację organizmu męża i jego śmierć w męczarniach. Żołnierze, którzy mieli rozkaz pracy przy reaktorze, chorowali