Głównych bohaterów tej książki trudno
polubić. Zdolni, ale niezwykle skoncentrowani na sobie, z pewnością przeszli do
historii polskiej kultury, jednak zarówno wśród swoich znajomych, jak i
wielbicieli ich talentu budzili skrajne emocje. O kim mowa? O Zdzisławie i
Tomaszu Beksińskich, bohaterach książki Magdaleny Grzebałkowskiej „Beksińscy.
Portret podwójny”.
Zdzisław zaczynał jako fotograf,
pracował także jako inżynier, projektujący nadwozia autobusów. Nie chciał
dzieci, bał się narodzin syna. W latach 70-tych zyskał uznanie jako malarz, jednak
unikał kontaktu z ludźmi, uparcie odmawiał udziału w wernisażach. Tworzył
dzieła, które jednych zachwycały, innych odpychały.
Tomasz był człowiekiem wrażliwym,
egocentrykiem, który łatwo wpadał w złość, skupionym na sobie i infantylnym,
jednocześnie od młodości jednostką bardzo twórczą. Pisał powieści, sztuki
teatralne, komiksy, nagrywał płyty, prowadził radiowęzeł. Relacje z kobietami istniały
raczej w sferze jego wyobraźni: on chciał mieć je takie, jak sobie wymyślił, w
efekcie był bardzo samotny. Od momentu gdy Tomasz zaczął studia, w książce jest
coraz więcej o nim, a Zdzisław schodzi na drugi plan. Ich historie przeplatają
się i uzupełniają, jednak to charyzmatyczny prezenter PR3 zdaje się dominować
nad rodziną i opowieścią.
W tle pozostaje Zofia Beksińska, żona
i matka, bezgranicznie oddana, próbująca spajać tę nietuzinkową rodzinę, w
której każdy żyje jakby osobno, samotnie. Jest w niej coś ciepłego i
tragicznego zarazem.
W książce znalazło się sporo czarno-białych
zdjęć, a także kolorowe wklejki z pracami Zdzisława, które niewątpliwie
oddziałują na odbiór tekstu, próba analizy jego życia i twórczości zostaje
podkreślona w obrazach.
Grzebałkowska podjęła udaną próbę
opisania życia i twórczości dwóch ekscentrycznych, bardzo różnych, a
jednocześnie na swój sposób podobnych artystów. Narracja płynnie przechodzi z
jednej opowieści w drugą. Autorka penetruje mroczny świat Beksińskich,
wydobywając z niego nie tylko lęki i geniusz, ale także rozpaczliwe próby
poszukiwania bliskości z innym człowiekiem. Taką potrzebę można znaleźć
zwłaszcza u Tomasza, Zdzisław miał szczęście znaleźć kobietę, przy której czuł
się bezpiecznie. Chyba w tym aspekcie autorka książki wydobywa najbardziej
ludzkie oblicza tych artystów i to wydaje się być największym atutem tej
pozycji. Jest nią wyłuskiwanie z dwóch życiorysów tego, co świadczy nie tylko o
ponadprzeciętności bohaterów, ale także o ich zwyczajnych, ludzkich potrzebach.
M. Grzebałkowska, Beksińscy. Portret podwójny. Wydawnictwo Znak. Kraków
2014.
Będę musiał w końcu przeczytać tę książkę. Pamiętam, że dużo się o niej mówiło, gdy wyszła na rynek.
OdpowiedzUsuńA tak przy okazji... Może masz ochotę odpowiedzieć na kilka pytań? Nominowałem Cię do Liebster Blog Award :)
http://malyerror.blogspot.hu/2014/11/liebster-blog-award.html
Mimo, że to biografia, bardzo dobrze się czyta. Polecam. Chętnie odpowiem :)
UsuńMoja ciocia właśnie skończyła czytać tę książkę i bardzo mi polecała, póki co pożyczyła już ją komuś :)
OdpowiedzUsuńUstaw się zatem w kolejce :)
Usuń