Przejdź do głównej zawartości

Poza czytaniem

Gdy kilka lat temu kupiłam rower, nie wiedziałam, że jazda na nim stanie się moją drugą, po czytaniu książek, pasją. Dziś mam na liczniku tysiące  przejechanych kilometrów  i dużo większą wiedzę na ten temat. Mam także coś niezwykłego: przyjemność i radość z kolejnych wyjazdów, planowania tras. 



Gdy w lutym tego roku zaczęłam biegać, nie wiedziałam, że bieganie będzie moją trzecią pasją. Po pół roku jestem w stanie przebiec 10 kilometrów i ciągle nie mogę się nadziwić, że tego dokonałam. Ciągle podczytuję artykuły o tym, jak biegać, jak trenować, żeby się rozwijać. Jest jeszcze basen...
Chciałabym od czasu do czasu (poza pisaniem o książkach) podzielić się z Wami moimi krótkimi relacjami z wyjazdów i wybiegań, bo trzeba dbać o zdrowie fizyczne, co z wiekiem coraz bardziej doceniam.

Wiem, że zbliża się jesień, a zimą będzie coraz trudniej wyrwać jakiś moment na rower czy bieganie, ale postanowiłam korzystać z tych przyjemności jak najdłużej.
Z historii niezbyt odległej: 13 sierpnia po raz pierwszy przebiegłam 10 kilometrów. Byłam nie tylko szczęśliwa, ale też dumna. Przecież biegam od kilku miesięcy i nie pomyślałabym, że będę biegać tak daleko i że będzie to sprawiać mi taką przyjemność. Teraz trzeba będzie pracować nad szybkością, żeby urwać te kilka minut, które trochę wstydliwie wystają ponad godzinę. Jest ich niewiele, dlatego wszystko przede mną. Wierzę, że zejdę poniżej godziny. Byłam zaskoczona, że udało się z tym dystansem, bo dzień wcześniej zrobiłam 138 km na rowerze i był to mój nowy „rekord” na dwóch kółkach, a jeszcze tyle przede mną :)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Prezentacja nie taka straszna

Źródło Onepress Mieliście tak, że biorąc udział w jakiejś prezentacji, zaczynaliście ziewać i osuwać się w niebyt? A może wasze audytorium walczyło z opadającymi powiekami? Założę się, że doświadczyliście jednego i drugiego. Prezentacja to była zmora czasów studenckich i nadal potrafi wychylić łeb na jakimś szkoleniu. Jak mogłam się w to wpakować? Pewnie będzie nudził – pomyślałam, patrząc na tytuł tej książki Prezentacje. Po prostu! Jednak ok, świadomie przyjęłam ją na półkę w nadziei, że z Piotrem Buckim pokonam zmorę. Czasami zmora jest nie taka straszna. Piotr Bucki twierdzi, że dobra prezentacja zabiera słuchacza ze świata który zna, do świata, którego nie zna. Przyznacie, że taka teza jest zachęcająca, nawet dla osoby tak sceptycznej, jak ja. Bucki przekonuje, że prezentacja to całość, narracja, a nie slajdy, które przygotowane w ujęciu graficznym, wzmacniają narrację. Autor podaje szereg zasad ich tworzenia i   robi to w świetnym stylu. Ważna jest struktura, wci

Hańba, J.M. Coetzee

Seks i kasa. Prosty układ: usługi prostytutki i jej wynagrodzenie, jednak klient za bardzo przywiązuje się do usług konkretnej kobiety. Spełnia ona jego wymagania, dlatego gdy ta znika, mężczyzna nie chce innej profesjonalistki. Swoje nienasycenie kobiecymi wdziękami ukierunkowuje na swoją dwudziestoletnią studentkę. Ta chwilowa fascynacja kosztuje bardzo dużo. Zaskarżony i pohańbiony musi odejść z pracy, jednak to dopiero początek problemów. Hańba Johna Maxwella Coetzee to zapis trudnych wyborów, uwikłania bohaterów, nieumiejętności podejmowania słusznych decyzji i braku zrozumienia. Wydaje się, że niemal każdy krok bohatera prowadzi do jego porażki, że nie potrafi poradzić sobie z problemami, przed jakimi stawia go życie. Poszukuje bliskości kobiet, jednak dwa razy rozwiedziony, wykorzystuje swoją studentkę, która wydaje się zagubioną, młodą dziewczyną. Bohater nie rozumie swojej dorosłej córki, o której życiu chce decydować. Zdegradowany prof

Krzyk Czarnobyla. S. Aleksijewicz

Źródło okładki „do tej pory mam przed oczyma jasnomalinowy odblask, reaktor świecił się jakoś tak z wnętrza. To nie był zwyczajny pożar, lecz jakieś takie jarzenie. Nic podobnego nie widziałam nawet w kinie. (…) Nie wiedzieliśmy, że śmierć może być tak piękna” (s. 112) tak pierwsze godziny po wybuchu w Czarnobylu wspomina jeden z bohaterów książki Swietłany Aleksijewicz „Krzyk Czarnobyla”. Autorka na początku książki, napisanej 10 lat po wybuchu, przytacza fragmenty z pisma „Ogoniak” (nr 17 z czerwca 1996 r.) mówiące o skutkach wybuchu w Czarnobylu dla Białorusi. Potem są już relacje świadków i rodzin tych, którzy zazwyczaj nieświadomi zagrożeń, z poświęceniem usuwali skutki wybuchu. Pierwszą grupą dotkniętą bezpośrednio promieniowaniem byli strażacy. Aleksijewicz skupia się na historii wzruszająco opowiedzianej przez żonę jednego z nich, która obserwowała degradację organizmu męża i jego śmierć w męczarniach. Żołnierze, którzy mieli rozkaz pracy przy reaktorze, chorowali