Zastanawialiście się kiedyś, jaką
cenę płacą korespondenci wojenni i ich rodziny za to, że miliony ludzi na całym
świecie, siedząc przed telewizorem czy monitorem komputera, popijając kawę,
oglądają odległe konflikty zbrojne. Przyznaję, że nie myślałam nad tym do
momentu spotkania z Wojciechem Jagielskim, który w grudniu 2013 roku był
gościem Dyskusyjnego Klubu Książki. Potem sięgnęłam po książkę żony
dziennikarza, Grażyny Jagielskiej, „Miłość z kamienia” i nie potrafię już tak
samo patrzeć na relacje z wojny.
Jagielska rozpoczyna tekst od
przyjazdu do kliniki leczenia zdrowia psychicznego, gdzie trafiła z syndromem
stresu bojowego. Przez lata obawiała się śmierci męża, jego wciągnęła praca
korespondenta, adrenalina, bycie w centrum wydarzeń, kariera, po powrocie
opowiadał o swoich doświadczeniach, dla niego te opowieści były oczyszczeniem,
dla niej traumą.
Uderzające są rozmowy małżonków dotyczące
jego pracy: on zastanawiał się czy zdąży na wojnę, jak najszybciej tam dotrzeć,
po powrocie cieszył się, że kolejny raz przeżył, drobiazgowo przygotowywał się
do kolejnego wyjazdu; ona chłonęła ten nastrój i nie potrafiła poradzić sobie z
emocjami.
„Miłość z kamienia” to dobrze
napisana książka, daleka od łzawej historii, jest dla Jagielskiej rodzajem katharsis,
ponieważ po raz kolejny wyrzuca złe, przez lata gromadzone negatywne uczucia. Jagielska
pisze o sobie, relacjach z mężem, jednak nie można traktować tego tekstu
wyłącznie jako opowieści o jednej rodzinie, ponieważ przez pryzmat tej
historii, można pokusić się o pewne uogólnienia, odniesienie tych sytuacji na
psychiczne funkcjonowanie człowieka w traumatycznej sytuacji.
G. Jagielska, Miłość z kamienia. Życie z korespondentem wojennym. Wydawnictwo
Znak. Kraków 2013.
Komentarze
Prześlij komentarz