Przejdź do głównej zawartości

Miedzianka. Historia znikania. F. Springer



Źródło okładki

Dwa krzyże z napisem „Memento” postawione przy wjeździe do Miedzianki są refrenem tej książki. „Memento” powraca cyklicznie, obrazuje fatum, które zawisło nad tą ziemią i jej mieszkańcami, miejscowość podupada i odradza się dzięki sile ludzi, którzy trwają i odbudowują domy oraz swoje życie.
Filip Springer reporter, fotograf, dziennikarz w "Miedziance. Historii znikania" książce, która znalazła się w finale m.in. Nagrody Literackiej Nike, o tej ziemi i ludziach pisze z szacunkiem, a interesujący język i narracja wciągają niemal od pierwszej strony w historię, która sięga XIV w. Zmieniający się właściciele poszukujący rudy (miedzi, srebra, cynku), dziesiątkujące ludzi wojny XVII w., przypalony obiad, a w efekcie pożar, który pochłonął większość domów, to tylko niektóre wydarzenia prowadzące do zamierania miasteczka, w którym okresy upadku przeplatały się z latami świetności.
Wielowiekowa eksploatacja góry, pozostawianie niezabezpieczonych sztolni spowodowało, że w XX na dużą skalę zapada się ziemia. Znikają domy, ulice, zwierzęta. Bohaterem tej książki jest przede wszystkim miasteczko, jednak bez ludzi, nie byłoby go, dlatego Springer pisze także o znaczących dla Miedzianki postaciach, np. proboszczu Johannie Stulpe, właścicielach kopalni czy botaniku Paulu Sintenisie. W jednym z rozdziałów historia miasteczka opowiedziana została z perspektywy Georga, syna browarnika (przełom XIX i XX), który przejmuje interes i staje się ważną postacią w miejscowości.
Wiek XX wydaje się szczególnie nieprzyjazny Miedziance. Zapadanie się ziemi, powojenny exodus Niemców, wkroczenie Rosjan, którzy niewolniczą pracą Polaków wydobywają uran, w końcu kopalnie Miedzianki stają się miejscem masowych grobów tych, którzy są dla władzy niewygodni (nierzadko żywi byli zasypywani w korytarzach kopalni).
Właściwie historia każdego z bohaterów książki jest w jakiś sposób tragiczna, nad ich życiem dominuje atmosfera strachu, niepewności, choć dla wielu to miejsce miało być urzeczywistnieniem marzenia o lepszej przyszłości.  Przeszłość nie była jednak szanowana, po wojnie opuszczone niemieckie miejsca pamięci, groby były bezczeszczone, nagrobki kradzione, a na cmentarzu kwitło życie towarzyskie, bo tu grano w karty i pito wódkę. W latach siedemdziesiątych ostatni mieszkańcy miejscowości przesiedleni zostali do pobliskiej Jeleniej Góry.
Springer z poszczególnych opowieści plecie historię tego miejsca i ludzi, do tekstu dołączył także zdjęcia, jednak jest ich bardzo mało. Wokół nich snuje refleksje na temat miejsc i ludzi zatrzymanych w kadrze. Jest w tym tekście poetyckość języka i sposobu przedstawiania wydarzeń i ludzi.
Dlaczego miasteczko zniknęło? Czy był to efekt grabieżczej eksploatacji uranu, czy raczej próba ukrycia niewygodnej historii i mordów? O to między innymi pyta autor, jednak czy znajduje odpowiedź zdecydować muszą czytelnicy, z pewnością zachowana została pamięć o tym miejscu i przede wszystkim ludziach.

F. Springer, Miedzianka. Historia znikania. Wydawnictwo Czarne. Wołowiec 2011.


Komentarze

  1. "Miedziankę" czytałem kilka miesięcy temu, więc teoretycznie emocje powinny już opaść, ale nawet dziś wspominam ją z dużą "nutką" podniecenia. Świetna lektura, reportaż na najwyższym poziomie. Brawa dla Springera. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kamilu, zgadzam się w stu procentach, jest w tej książce coś takiego, co sprawia, że będzie się ją pamiętało długo. Jestem ciekawa, jak będzie z najnowszą książką Springera.

      Usuń
  2. też Miedzianką byłem zachwycony! z tak wydawało by się małego tematu (bo pewnie podobnych miast i miasteczek z ich historią byłoby sporo), tak wciągająca opowieść

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, chodzimy ulicami takich miasteczek i nie zdajemy sobie sprawy, jak bogata historia jest ich udziałem. Ktoś odkrywa ją przypadkiem, inny zaczyna świadomie szukać, jeszcze inny pozostanie obojętny do końca życia.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wybór Zofii. W. Styron

Źródło okładki William Styron to amerykański pisarz, laureat Nagrody Pulitzera, któremu ś wiatową sławę przyniosła książka „ Wybór Zofii” . Jej narratorem jest Stingo, który w 1947 roku marzy o zostaniu pisarzem, jednak o przedstawianych wydarzeniach opowiada z perspektywy około trzydziestu lat. Informacje są zatem przefiltrowane, ma do nich pewien dystans i pisze o sobie często z pewną ironią, np. o pierwszych miłościach młodego Stingo. Dwudziestodwuletni chłopak obserwuje otoczenie, szczególnie interesuje go lokatorka mieszkająca nad nim, Polka, która 1,5 roku wcześniej uwolniona została z Oświęcimia. Stingo dawkuje informacje o życiu Zofii w Polsce pod niemiecką okupacją, potem w obozie i przeplata   je opowieścią o przyjaźni z Zofią i jej kochankiem Natanem. Zofia jest Polką z Krakowa. Wykształcona, piękna, zazwyczaj ostrożna trafiła do Oświęcimia za szmugiel mięsa. Uzależniona psychicznie od Natana, nadużywa alkoholu, opowiadając o swoim życiu często konfabu...

Grona gniewu. J. Steinbeck

Od pierwszych stron pozwoliłam porwać się tej prozie. Wciągająca, choć jest to język prosty, narracja tradycyjna, trzecioosobowa. Grona gniewu Johna Steinbecka (1902-1968) to książka uważana za najwybitniejsze dzieło w twórczości tego Noblisty, za którą otrzymał w 1940 roku Nagrodę Pulitzera, klasyka, którą odkryłam niestety dość późno. Na początku książki poznajemy jednego z bohaterów, który po kilku latach nieobecności powraca do domu, by za chwilę wraz z rodziną udać się w daleką, niebezpieczną podróż. Poza sobą pozostawiają całe swoje dotychczasowe życie, swoje marzenia, wspomnienia, przed nimi jest tylko niewiadoma, a ich wędrówka przypomina exodus Izraela z Księgi Wyjścia . Niezależnie, jak często powtarzają, że czeka ich nowe, wspaniałe życie, wiara jaka zagościła w ich sercach nie wystarczy, by zagłuszyć lęk i wątpliwości. Prowadzi ich szosa 66, dziś uznawana już za zabytkową, droga, którą Steinbeck nazywa „drogą matką”, a określenie to na trwałe weszło do języka i litera...

Klincz i multiwitamina, czyli literackie oblicza Olgi Tokarczuk

Umiejętność pisania powieści jest darem, wymaga rozdwojenia, a ogromną część czasu spędza się, pisząc w introwertycznym klinczu, z samym sobą, w zamknięciu – tak o swoim pisarstwie 1 października powiedziała w Starym Mieście koło Konina pisarka, tegoroczna laureatka Nagrody NIKE – Olga Tokarczuk. Jak wyznała pisanie jest dla niej formą wewnętrznego dialogu, który przelewa na papier, refleksją na temat tego, co dzieje się na zewnątrz. I choć nie można ukryć światopoglądu pisarza, nie pisze o swoim życiu. Jej teksty to w dużej mierze reinterpretacja mitów, nieustanne ich odczytywanie i przetwarzanie. Co jest ważne przy pisaniu powieści? Research, drobiazgowe zbieranie informacji i narzucenie sobie pewnego reżimu. Dla autorki najwyższy stopień czytelnika to ten, który dostrzega w tekście coś, czego ona sama nie widziała. Truizmem jest stwierdzenie, że pisanie nie jest dla wszystkich, tak jak każdy inny zawód, jednak mam nadzieję, że każdy może zostać czytelnikiem Tokarczuk, cho...