![]() |
Źródło okładki |
„Hawany w
Camelocie. Eseje osobiste” to zbiór tekstów, w którym autor z humorem pisze na
różnorodne tematy, wydają się one swobodnymi refleksjami, jednak
pierwszoplanowe ujęcia danej problematyki są jedynie wprowadzeniem do
pogłębionych rozmyślań na tematy egzystencjalne, stosunku pomiędzy białymi i
czarnymi mieszkańcami Ameryki, sytuacji politycznej. W tym celu Styron wykorzystuje
zaskakujące wątki, na przykład palenie cygar, które jest rodzajem rytuału,
wtajemniczenia, dlatego stało się tłem do opowieści o Johnie Fitzgeraldzie
Kennedym i polityce okresu, gdy był prezydentem.
Styron
zabawnie pisze o zarażeniu się w młodości syfilisem i pobycie w szpitalu. Jest
to punkt wyjścia do nawiązania do syfilityka Woltera, rozwoju tej choroby w
Europie od XVI wieku, jej opisów w literaturze, gdyż nie była to choroba obca
artystom. Pięknym językiem autor pisze o wybiórczości i tendencyjności pamięci,
która pozostawia i uwypukla tylko pewne wydarzenia, wrażenia, postacie,
niektóre wręcz mitologizuje. Autor przejmująco pisze o rozwoju choroby u
swojego wujka, bohatera wojennego i swoich lękach z tym związanych, by na
koniec humorystycznie poinformować czytelnika, iż lekarze postawili błędną
diagnozę i pomylili jedną z odmian anginy z syfilisem.
W jednym z
esejów autor pisze o standardach językowych dotyczących wulgarnego słownictwa
przełomu lat 40. i 50. XX wieku i zmianach jakie zaszły w tym zakresie na
przestrzeni lat "Grona gniewu" Steinbecka,
w których pojawiają się słowa „kondom” i „kurwa”, wywoływały u nastolatka
zaciekawienie i były jednym z powodów próby wypożyczenia książki, dzisiejszy
czytelnik nawet się tych wulgaryzmów nie zauważa, tym bardziej nie wywołują one
nadmiernego zainteresowania. Jest to kolejny pretekst do refleksji, tym razem
na temat wiktoriańskiego purytanizmu, a jednocześnie dojrzewania młodego
człowieka, który nie tylko odkrywa literaturę, ale także staje się ona dla
niego czymś wyjątkowym. O pobycie w bibliotece pisze: „stała się moim domem,
moim prywatnym klubem, moją świątynią, sanktuarium, do którego przybywałem w
nadziei zbawienia. W ciągu tych miesięcy w Duke zawsze, kiedy czytałem w
bibliotece, czułem, że jestem całkowicie bezpieczny przed światem i złymi
wichrami przyszłości; tu nie mogło mi się stać nic złego. Była to niewątpliwie
pewnego rodzaju ucieczka od życia, które jednak na swój sposób niezmiernie mnie
wzbogacała. Boże błogosław bibliotekarzom” (s. 104).
W eseju o
początkach młodego pisarza przyznaje się do zazdrości wobec talentu rówieśnika
Trumana Capote. Ten krótki tekst jest hołdem złożonym przyjaciołom: Capotemu
oraz Jamesowi Baldwinowi. Relacje z tym ostatnim są wprowadzeniem do rozważań
na temat niewolnictwa, relacji biały-czarny, fakt, iż przodkowie Styrona
posiadali niewolników, wpłynął na jego życie, myślenie. Horrendalne wydają mu się
komercyjne pomysły stworzenia parku tematycznego Disneya, dotyczącego
niewolnictwa i zarobienia na tym.
„Hawany w
Camelocie…” to interesujące, krótkie teksty, w których autor swobodnie porusza
się po różnorodnych tematach, pisze o współczesnych problemach i ludziach, a
jednocześnie eseje te są one bardzo osobiste. Styron często wspomina o swoim
rozwoju jako człowieka i pisarza.
W. Styron, Hawany w Camelocie. Eseje osobiste.
Sfery. Warszawa 2012.
Z przyjemnością sięgnę po te eseje. Twórczości Styrona nie znam, choć może nie powinnam się do takiego zaniedbania przyznawać, a uwielbiam osobiste notatki na różne tematy, których autorami są pisarze...Ostatnio zachwycam się esejami Eco, felietonami Szymborskiej czy wybranymi tekstami Bruce'a Chatwina.
OdpowiedzUsuńOprócz tych tekstów także nie czytałam Styrona, widziałam tylko ekranizację "Wyboru Zofii", który teraz już wypożyczyłam z biblioteki, bo już wiem, że muszę poznać tego autora :)
OdpowiedzUsuń