Przejdź do głównej zawartości

Śród żywych duchów. M. Szejnert

Turkot wozu konnego towarzyszył ostatnim chwilom życia i pierwszym po śmierci straconym w więzieniu na Rakowieckiej w latach 1945-1955. Przez władze komunistyczne uznani za zdrajców, nie byli to bohaterowie bezimienni, ale kaci próbowali odrzeć ich z człowieczeństwa, godności. Ciała trafiały do anonimowych grobów, by pamięć o nich zaginęła, by nikt nie przywoływał ich nazwisk, by wszelki ślad po ich istnieniu został zatarty. Tak się jednak nie stało.
Małgorzata Szejnert reporterka i pisarka w roku 1990 wydała w Londynie książkę Śród żywych duchów, która w Polsce ukazała się w 2012 r. Jak o niej pisze autorka: „Mówi ona o tym, jak trudno było odkrywać to, co zatajano przez dziesięciolecia. Im dalej od tamtych lat, tym bardziej zapominamy o panującym wtedy milczeniu. Albo o nim nie wiemy. (…) książka powinna pozostać swego rodzaju dokumentem – o ówczesnym stanie wiedzy, o zacieraniu pamięci, o tym, jak w okresie przełomu odzyskiwano zdolność mówienia, i o tym, czego się już nie dowiemy” (s. 380). W polskim wydaniu nie ma zatem nowych danych i faktów, które od pierwszej publikacji zostały ustalone, tylko w aneksie dodana została lista 239 straconych na Mokotowie w latach 1945-55.

Forma tekstu przypomina pamiętnik. Szejnert datuje swoje poszukiwania i rozmowy z byłymi więźniami, świadkami nocnego grzebania więźniów, historykami. Uderzające są rozmowy z byłym naczelnikiem więzienia na Mokotowie, fanatycznym ideologiem, który nawet po kilkudziesięciu latach nadal podkreślał słuszność morderstw.

Ludzie zamordowani w pierwszym dziesięcioleciu po drugiej wojnie światowej do 1988 roku nadal nie doczekali się godnych ich życia grobów, nie wiadomo, gdzie dokładnie zostali pochowani, niektórzy mają jedynie pamiątkowe, puste nagrobki, natomiast Szejnert próbuje ustalić czy jest to, zgodnie z relacjami niektórych osób, łączka na służewskim cmentarzu. Ofiary chowano nielegalnie, natomiast źródła parafialne milczą na ten temat do chwili, gdy przypadkiem odnaleziona zostaje teczka z dokumentami, z których wynika, iż dawny proboszcz pisał do władz w sprawie tych pochówków. Ludzie nie chcą mówić, jednak prawdopodobnie nagie zwłoki polewano wapnem i zasypywano, a ziemię równano. Kopiąc po latach nowe groby, znajdowano niezidentyfikowane szczątki, ale na ten temat lepiej było nie mówić.

W drugiej części książki Szejnert próbuje ustalić listę ofiar, ale ludzie oraz źródła milczą. Pojawiają się postacie m.in. Witolda Pileckiego, Augusta Fieldorfa, Ksawerego Grocholskiego, Hieronima Dekutowskiego czy Stanisława Kasznicy. W tekście znajdują się informacje o zamordowanych, ich walce o niepodległość, za co zostali oficjalnie straceni, a teksty uzupełnione zostały fotografiami.

Audycja o Służewie w Głosie Ameryki zdaje się być przełomem, ponieważ po jej emisji świadkowie coraz odważniej mówią o tym, co widzieli, odzywają się rodziny, które udzielają informacji lub ich szukają, pojawia się coraz więcej materiałów.

W październiku 1989 dziennikarka uzyskuje dostęp do tzw. ksiąg śmierci, w których dokładnie zapisano datę stracenia, imię i nazwisko, natomiast brak informacji o miejscu pochówku, wkrótce potem przegląda dokumenty z adnotacją „ściśle tajne”, odnajduje także listy uwięzionych do rodzin i od ich bliskich. Korespondencji tej nigdy nie dostarczono.

Książka Szejnert długo pozostanie w pamięci, ale trzeba ją uzupełnić danymi, które pojawiły się na przestrzeni lat od jej powstania. Tekst wywołuje silne emocje, autorka nie ukrywa swojego stanowiska, ujawnia dehumanizację żywych i martwych ze strony systemu i katów, bo to przecież ludzie tworzyli ten system, to oni, jednostki są odpowiedzialne za kaźń. Śród żywych duchów to symboliczny pomnik wystawiony zamęczonym bohaterom walki o niepodległą Polskę.



M. Szejnert, Śród żywych duchów. Wydawnictwo Znak. Kraków 2012.

Komentarze

  1. Mam ją na celowniku, jest to książka którą muszę przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Niesamowita książka, zarówno temat jak i sposób przedstawienia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest to książka, którą trzeba przeczytać i uzupełnić o informacje, które pojawiły się od chwili jej napisania. Znacie jakieś pozycje, które byłyby wartościowym uzupełnieniem?

    OdpowiedzUsuń
  4. Wartościowa pozycja, jestem pewna, że warto ją poznać :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wybór Zofii. W. Styron

Źródło okładki William Styron to amerykański pisarz, laureat Nagrody Pulitzera, któremu ś wiatową sławę przyniosła książka „ Wybór Zofii” . Jej narratorem jest Stingo, który w 1947 roku marzy o zostaniu pisarzem, jednak o przedstawianych wydarzeniach opowiada z perspektywy około trzydziestu lat. Informacje są zatem przefiltrowane, ma do nich pewien dystans i pisze o sobie często z pewną ironią, np. o pierwszych miłościach młodego Stingo. Dwudziestodwuletni chłopak obserwuje otoczenie, szczególnie interesuje go lokatorka mieszkająca nad nim, Polka, która 1,5 roku wcześniej uwolniona została z Oświęcimia. Stingo dawkuje informacje o życiu Zofii w Polsce pod niemiecką okupacją, potem w obozie i przeplata   je opowieścią o przyjaźni z Zofią i jej kochankiem Natanem. Zofia jest Polką z Krakowa. Wykształcona, piękna, zazwyczaj ostrożna trafiła do Oświęcimia za szmugiel mięsa. Uzależniona psychicznie od Natana, nadużywa alkoholu, opowiadając o swoim życiu często konfabu...

Grona gniewu. J. Steinbeck

Od pierwszych stron pozwoliłam porwać się tej prozie. Wciągająca, choć jest to język prosty, narracja tradycyjna, trzecioosobowa. Grona gniewu Johna Steinbecka (1902-1968) to książka uważana za najwybitniejsze dzieło w twórczości tego Noblisty, za którą otrzymał w 1940 roku Nagrodę Pulitzera, klasyka, którą odkryłam niestety dość późno. Na początku książki poznajemy jednego z bohaterów, który po kilku latach nieobecności powraca do domu, by za chwilę wraz z rodziną udać się w daleką, niebezpieczną podróż. Poza sobą pozostawiają całe swoje dotychczasowe życie, swoje marzenia, wspomnienia, przed nimi jest tylko niewiadoma, a ich wędrówka przypomina exodus Izraela z Księgi Wyjścia . Niezależnie, jak często powtarzają, że czeka ich nowe, wspaniałe życie, wiara jaka zagościła w ich sercach nie wystarczy, by zagłuszyć lęk i wątpliwości. Prowadzi ich szosa 66, dziś uznawana już za zabytkową, droga, którą Steinbeck nazywa „drogą matką”, a określenie to na trwałe weszło do języka i litera...

Klincz i multiwitamina, czyli literackie oblicza Olgi Tokarczuk

Umiejętność pisania powieści jest darem, wymaga rozdwojenia, a ogromną część czasu spędza się, pisząc w introwertycznym klinczu, z samym sobą, w zamknięciu – tak o swoim pisarstwie 1 października powiedziała w Starym Mieście koło Konina pisarka, tegoroczna laureatka Nagrody NIKE – Olga Tokarczuk. Jak wyznała pisanie jest dla niej formą wewnętrznego dialogu, który przelewa na papier, refleksją na temat tego, co dzieje się na zewnątrz. I choć nie można ukryć światopoglądu pisarza, nie pisze o swoim życiu. Jej teksty to w dużej mierze reinterpretacja mitów, nieustanne ich odczytywanie i przetwarzanie. Co jest ważne przy pisaniu powieści? Research, drobiazgowe zbieranie informacji i narzucenie sobie pewnego reżimu. Dla autorki najwyższy stopień czytelnika to ten, który dostrzega w tekście coś, czego ona sama nie widziała. Truizmem jest stwierdzenie, że pisanie nie jest dla wszystkich, tak jak każdy inny zawód, jednak mam nadzieję, że każdy może zostać czytelnikiem Tokarczuk, cho...