![]() |
Źródło: Helion |
Kowalski, lekarz i podróżnik, gdy tylko może, wsiada
w zatłoczony, nagrzany afrykańskim słońcem autobus i poznaje fascynujący świat
plemion Dogonów, Tuaregów czy Bambara. W jego książce jest hałas, tłok i upał,
ale także duma z tradycji, kultury, religii, zaradność przewodników i cwaniactwo
przewoźników.
Autor przytacza obszerne rozmowy z mieszkańcami
Afryki i to właśnie na tych relacjach w dużej części oparta jest książka.
Czytelnik wyczuwa tematy tabu, które są przez przewodników omijane, np.
obrzezanie kobiet, jest tu także dużo religijności, przemieszania tradycyjnych
wierzeń i islamu.
Kowalski zwiedza miasta i wioski, poznaje tradycję
naturalnie barwionego materiału bogolanfini,
wyrobu glinianych naczyń, zwiedza starożytne wykopaliska, ale z jego książki
wyłania się jednak smutny obraz. Przy wielokulturowości, pięknie tradycji i
krajobrazów, widać nędzę i próbę przetrwania z choćby niewielkiego zysku
czerpanego od białego turysty. Zwiedzający płaci niemal za wszystko, sugerowane
są mu drobne opłaty za spojrzenie na afrykański świat, wymuszane łapówki dla
urzędników, dodatkowe opłaty za przejazdy. Pieniądze białego pozwolą przeżyć
kilka kolejnych dni w morderczym słońcu, przy deficycie wody, przewodnicy
prowadzą go zatem w miejsca, gdzie zobaczy tradycyjne wyroby, z których
sprzedaży żyją całe rodziny i wioski. Afryka jest w Szkatułce… pełna sprzeczności: fascynująca i piękna, ale także
głodna, nękana chorobami i niebezpieczna.
W książce znaleźć można wiele interesujących
informacji o zwiedzanych przez autora terenach, jednak brakuje tu źródeł, do
których czytelnik zainteresowany pogłębieniem wiedzy czy weryfikacją informacji
mógłby sięgnąć. Są tu rozmowy z przewodnikami, mieszkańcami zwiedzanych
miejscowości i liczne fotografie, autor książki tka swój tekst, barwi go
zwyczajem i historią, jednak nie robi przypisów, odwołuje się do książek
podróżników, którzy przed dziesięcioleciami zwiedzali ten teren, ale nie ma tu
żadnej bibliografii, punktu zaczepienia.
M. Kowalski,
Szkatułka pełna Sahelu. Subsaharyjska
ballada. Helion 2012.
Tekst ukazał się także w serwisie Lektury Reportera
Tekst ukazał się także w serwisie Lektury Reportera
Niedawno czytałam tę historię z moim chłopakiem, który był w Czarnej Afryce (Tanzania). Oboje zgodnie uznaliśmy, że Szkatułka jest fantastyczna. Brak przypisów zupełnie nie przeszkadza. Przecież nie jest to opracowanie naukowe a historia podróży, reportaż. To właśnie Szkatułka ma być punktem zaczepienia do dalszych poszukiwań, jeśli czytelnik ich potrzebuje. Pozdrawiam. Aga
OdpowiedzUsuńAga, "Szkatułkę" bardzo dobrze się czyta, może być punktem zaczepienia, ale łatwiej poruszać się po temacie, gdy autor podaje swoje źródła (pojawiają się takie w tekście, ale nie mam wtedy pewności skąd pochodzi dany fragment czy jest jedynym, z którego w danym momencie korzysta).
UsuńPozdrawiam
Ciekawa pozycja! Muszę poszukać :)
OdpowiedzUsuń