Przejdź do głównej zawartości

Bogolanfini


Źródło: Helion
Sahel to nazwa, jaką stosuje się na określenie obszaru wzdłuż południowych obrzeży Sahary. To miejsce niezwykle trudne do mieszkania, jego mieszkańcy każdego dnia znajdują się na granicy życia i śmierci. Czytając Szkatułkę pełną Sahelu Mirosława Kowalskiego można sądzić, że są to bardzo silni ludzie, ale gdy zastanowić się przez chwilę, trzeba dojść do wniosku, że jednocześnie są bardzo niepewni przyszłości, narażeni na niebezpieczeństwa, jeden nieostrożny krok może doprowadzić do ich śmierci.
Kowalski, lekarz i podróżnik, gdy tylko może, wsiada w zatłoczony, nagrzany afrykańskim słońcem autobus i poznaje fascynujący świat plemion Dogonów, Tuaregów czy Bambara. W jego książce jest hałas, tłok i upał, ale także duma z tradycji, kultury, religii, zaradność przewodników i cwaniactwo przewoźników.
Autor przytacza obszerne rozmowy z mieszkańcami Afryki i to właśnie na tych relacjach w dużej części oparta jest książka. Czytelnik wyczuwa tematy tabu, które są przez przewodników omijane, np. obrzezanie kobiet, jest tu także dużo religijności, przemieszania tradycyjnych wierzeń i islamu.
Kowalski zwiedza miasta i wioski, poznaje tradycję naturalnie barwionego materiału bogolanfini, wyrobu glinianych naczyń, zwiedza starożytne wykopaliska, ale z jego książki wyłania się jednak smutny obraz. Przy wielokulturowości, pięknie tradycji i krajobrazów, widać nędzę i próbę przetrwania z choćby niewielkiego zysku czerpanego od białego turysty. Zwiedzający płaci niemal za wszystko, sugerowane są mu drobne opłaty za spojrzenie na afrykański świat, wymuszane łapówki dla urzędników, dodatkowe opłaty za przejazdy. Pieniądze białego pozwolą przeżyć kilka kolejnych dni w morderczym słońcu, przy deficycie wody, przewodnicy prowadzą go zatem w miejsca, gdzie zobaczy tradycyjne wyroby, z których sprzedaży żyją całe rodziny i wioski. Afryka jest w Szkatułce… pełna sprzeczności: fascynująca i piękna, ale także głodna, nękana chorobami i niebezpieczna.
W książce znaleźć można wiele interesujących informacji o zwiedzanych przez autora terenach, jednak brakuje tu źródeł, do których czytelnik zainteresowany pogłębieniem wiedzy czy weryfikacją informacji mógłby sięgnąć. Są tu rozmowy z przewodnikami, mieszkańcami zwiedzanych miejscowości i liczne fotografie, autor książki tka swój tekst, barwi go zwyczajem i historią, jednak nie robi przypisów, odwołuje się do książek podróżników, którzy przed dziesięcioleciami zwiedzali ten teren, ale nie ma tu żadnej bibliografii, punktu zaczepienia.

M. Kowalski, Szkatułka pełna Sahelu. Subsaharyjska ballada. Helion 2012.
Tekst ukazał się także w serwisie Lektury Reportera

Komentarze

  1. Niedawno czytałam tę historię z moim chłopakiem, który był w Czarnej Afryce (Tanzania). Oboje zgodnie uznaliśmy, że Szkatułka jest fantastyczna. Brak przypisów zupełnie nie przeszkadza. Przecież nie jest to opracowanie naukowe a historia podróży, reportaż. To właśnie Szkatułka ma być punktem zaczepienia do dalszych poszukiwań, jeśli czytelnik ich potrzebuje. Pozdrawiam. Aga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aga, "Szkatułkę" bardzo dobrze się czyta, może być punktem zaczepienia, ale łatwiej poruszać się po temacie, gdy autor podaje swoje źródła (pojawiają się takie w tekście, ale nie mam wtedy pewności skąd pochodzi dany fragment czy jest jedynym, z którego w danym momencie korzysta).
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Ciekawa pozycja! Muszę poszukać :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wybór Zofii. W. Styron

Źródło okładki William Styron to amerykański pisarz, laureat Nagrody Pulitzera, któremu ś wiatową sławę przyniosła książka „ Wybór Zofii” . Jej narratorem jest Stingo, który w 1947 roku marzy o zostaniu pisarzem, jednak o przedstawianych wydarzeniach opowiada z perspektywy około trzydziestu lat. Informacje są zatem przefiltrowane, ma do nich pewien dystans i pisze o sobie często z pewną ironią, np. o pierwszych miłościach młodego Stingo. Dwudziestodwuletni chłopak obserwuje otoczenie, szczególnie interesuje go lokatorka mieszkająca nad nim, Polka, która 1,5 roku wcześniej uwolniona została z Oświęcimia. Stingo dawkuje informacje o życiu Zofii w Polsce pod niemiecką okupacją, potem w obozie i przeplata   je opowieścią o przyjaźni z Zofią i jej kochankiem Natanem. Zofia jest Polką z Krakowa. Wykształcona, piękna, zazwyczaj ostrożna trafiła do Oświęcimia za szmugiel mięsa. Uzależniona psychicznie od Natana, nadużywa alkoholu, opowiadając o swoim życiu często konfabu...

Grona gniewu. J. Steinbeck

Od pierwszych stron pozwoliłam porwać się tej prozie. Wciągająca, choć jest to język prosty, narracja tradycyjna, trzecioosobowa. Grona gniewu Johna Steinbecka (1902-1968) to książka uważana za najwybitniejsze dzieło w twórczości tego Noblisty, za którą otrzymał w 1940 roku Nagrodę Pulitzera, klasyka, którą odkryłam niestety dość późno. Na początku książki poznajemy jednego z bohaterów, który po kilku latach nieobecności powraca do domu, by za chwilę wraz z rodziną udać się w daleką, niebezpieczną podróż. Poza sobą pozostawiają całe swoje dotychczasowe życie, swoje marzenia, wspomnienia, przed nimi jest tylko niewiadoma, a ich wędrówka przypomina exodus Izraela z Księgi Wyjścia . Niezależnie, jak często powtarzają, że czeka ich nowe, wspaniałe życie, wiara jaka zagościła w ich sercach nie wystarczy, by zagłuszyć lęk i wątpliwości. Prowadzi ich szosa 66, dziś uznawana już za zabytkową, droga, którą Steinbeck nazywa „drogą matką”, a określenie to na trwałe weszło do języka i litera...

Klincz i multiwitamina, czyli literackie oblicza Olgi Tokarczuk

Umiejętność pisania powieści jest darem, wymaga rozdwojenia, a ogromną część czasu spędza się, pisząc w introwertycznym klinczu, z samym sobą, w zamknięciu – tak o swoim pisarstwie 1 października powiedziała w Starym Mieście koło Konina pisarka, tegoroczna laureatka Nagrody NIKE – Olga Tokarczuk. Jak wyznała pisanie jest dla niej formą wewnętrznego dialogu, który przelewa na papier, refleksją na temat tego, co dzieje się na zewnątrz. I choć nie można ukryć światopoglądu pisarza, nie pisze o swoim życiu. Jej teksty to w dużej mierze reinterpretacja mitów, nieustanne ich odczytywanie i przetwarzanie. Co jest ważne przy pisaniu powieści? Research, drobiazgowe zbieranie informacji i narzucenie sobie pewnego reżimu. Dla autorki najwyższy stopień czytelnika to ten, który dostrzega w tekście coś, czego ona sama nie widziała. Truizmem jest stwierdzenie, że pisanie nie jest dla wszystkich, tak jak każdy inny zawód, jednak mam nadzieję, że każdy może zostać czytelnikiem Tokarczuk, cho...