Przejdź do głównej zawartości

Na Zachodzie bez zmian. E.M. Remarque


Erich Maria Remarque to jeden z najgłośniejszych pisarzy niemieckich. Powołany na front pierwszej wojny światowej jako osiemnastolatek doświadczył jej traumy. W 1929 roku wydał głośną powieść Na Zachodzie bez zmian, która w 1933 roku trafiła na indeks. Za pacyfistyczną wymowę naziści publicznie palili ją na stosie. Autor był już wówczas na emigracji.
Narrator sugestywnie opisuje wydarzenia, w jakich przyszło mu uczestniczyć. Jest jednym z kilku młodych mężczyzn, którzy uwiedzeni propagandą, na ochotnika zgłosili się na front. Zderzenie z okrucieństwem wojny ukazuje dehumanizację, nie ma tu miejsca na kształtowanie bohaterów. Chłopcy nie wyrobili w sobie cnót, ale doświadczyli cynizmu, ich celem jest przeżyć, dotrwać do końca pośród bezsensownych rozkazów, rozszarpanych ciał, głodu i wyczerpania. Pierwsze sceny ukazują wojaków, którzy od kilku miesięcy przebywają na froncie, wiedzą jak ważne jest przetrwanie, dlatego gromadzą się wokół kuchni, później bez skrępowania defekują i czerpią z tego ogromną przyjemność. Remarque ironizuje tymi opisami. Ich entuzjazm już minął, patrzą na śmierć kolegów, nowych rekrutów i zastanawiają się, kto z nich będzie kolejnym kawałkiem rozerwanego mięsa. Liczy się każdy dzień, więc opłaca się coś przeskrobać i trafić do aresztu. Front to wynędzniała, głodująca i wykrwawiająca się, niegdyś dumna niemiecka armia.
Autor o tych młodych chłopcach pisze jak o straconym pokoleniu, które nawet gdy dożyje rozejmu, już na zawsze pozostanie okaleczone. W tej prozie nie ma zbędnych słów i komentarzy, wszystko zmienia się bardzo szybko, na pierwszy plan wysuwa się jednostka, człowiek, który uruchamia instynkt samozachowawczy, a jednocześnie wie, że nie tylko od niego zależy czy stanie się kolejnym trupem. Przypadkowa kula, odłamek kończą życie najbardziej zapobiegliwych. W innych okolicznościach narrator byłby chłopakiem u progu życia, z planami na przyszłość. Na froncie mówi: „Jesteśmy opuszczeni jak dzieci i doświadczeni jak ludzie starzy, jesteśmy zajadli i brutalni, i smutni, i powierzchowni – myślę, że jesteśmy zgubieni”.
Na Zachodzie bez zmian to proza soczysta, bezwzględna, uderzająca i niestety nie traci na aktualności. Równie dobrze można odnieść ją do współczesnego świata. Doświadczenia pokoleń niczego nie uczą ich potomków i to chyba najsmutniejsza konkluzja, jaką wyciąga się po lekturze książki.

E.M. Remarque, Na Zachodzie bez zmian. Rebis 2010.

Komentarze

  1. Dzięki Twojemu wpisowi powróciłam do wrażeń lektury sprzed lat. Czytałam tę powieść bardzo dawno temu, emocje przyblakły i teraz odżyły. Pamiętam,że książka zrobiła na mnie mocne wrażenie. Sama stałam u progu dorosłości i cieszyłam się, że żyję w innych czasach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Halinko,
      masz rację, książka robi wrażenie, mimo iż napisana jest tak prosto, bo to chyba jest jeden z jej największych atutów: napisać prosto o tak traumatycznych wydarzeniach. Pewnie także ja zapamiętam ten tekst na długo.
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Proza Remarque'a ma wydźwięk niezwykle pacyfistyczny i ta dotycząca I, i ta dotycząca II wojny światowej.Rządzący światem niestety nie są pacyfistami.
    W strefie Gazy znów wojna.)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak jak naziści "ukamieniowali" "Na Zachodzie bez zmian" tak pacyfiści potraktowali "Księcia piechoty (W nawałnicy żelaza)", tyle że w tym przypadku skończyło się na ostracyzmie i przylepieniu łatki książki gloryfikującej militaryzm (co oczywiście nie ma żadnego pokrycia). Także na naszym rodzimym podwórku ukazała się książka śmiało mogąca konkurować z "Na Zachodzie bez zmian", a nie wiem czy nie lepsza - piszę to z całą odpowiedzialnością - "W polu" Stanisława Rembeka. Co nie zmienia faktu, że książka Remarque'a to kanon i lektura obowiązkowa, na dodatek świetnie napisana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "W polu" muszę chyba w końcu przeczytać...

      Usuń
    2. Niedawno skończyłem i już wiem, że do niej wrócę - świetna, a momentami rewelacyjna, nic dziwnego, że doceniali ją m.in. Dąbrowska i Miłosz.

      Usuń
    3. Właśnie "rekomendacja" Miłosza zwróciła moją uwagę na ten tytuł. Chyba faktycznie czas nadrobić zaległości.

      Usuń
  4. Z Remarque znam tylko "Łuk triumfalny" ale mam zamiar zapoznać się z całością jego twórczości :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Prezentacja nie taka straszna

Źródło Onepress Mieliście tak, że biorąc udział w jakiejś prezentacji, zaczynaliście ziewać i osuwać się w niebyt? A może wasze audytorium walczyło z opadającymi powiekami? Założę się, że doświadczyliście jednego i drugiego. Prezentacja to była zmora czasów studenckich i nadal potrafi wychylić łeb na jakimś szkoleniu. Jak mogłam się w to wpakować? Pewnie będzie nudził – pomyślałam, patrząc na tytuł tej książki Prezentacje. Po prostu! Jednak ok, świadomie przyjęłam ją na półkę w nadziei, że z Piotrem Buckim pokonam zmorę. Czasami zmora jest nie taka straszna. Piotr Bucki twierdzi, że dobra prezentacja zabiera słuchacza ze świata który zna, do świata, którego nie zna. Przyznacie, że taka teza jest zachęcająca, nawet dla osoby tak sceptycznej, jak ja. Bucki przekonuje, że prezentacja to całość, narracja, a nie slajdy, które przygotowane w ujęciu graficznym, wzmacniają narrację. Autor podaje szereg zasad ich tworzenia i   robi to w świetnym stylu. Ważna jest struktura, wci

Hańba, J.M. Coetzee

Seks i kasa. Prosty układ: usługi prostytutki i jej wynagrodzenie, jednak klient za bardzo przywiązuje się do usług konkretnej kobiety. Spełnia ona jego wymagania, dlatego gdy ta znika, mężczyzna nie chce innej profesjonalistki. Swoje nienasycenie kobiecymi wdziękami ukierunkowuje na swoją dwudziestoletnią studentkę. Ta chwilowa fascynacja kosztuje bardzo dużo. Zaskarżony i pohańbiony musi odejść z pracy, jednak to dopiero początek problemów. Hańba Johna Maxwella Coetzee to zapis trudnych wyborów, uwikłania bohaterów, nieumiejętności podejmowania słusznych decyzji i braku zrozumienia. Wydaje się, że niemal każdy krok bohatera prowadzi do jego porażki, że nie potrafi poradzić sobie z problemami, przed jakimi stawia go życie. Poszukuje bliskości kobiet, jednak dwa razy rozwiedziony, wykorzystuje swoją studentkę, która wydaje się zagubioną, młodą dziewczyną. Bohater nie rozumie swojej dorosłej córki, o której życiu chce decydować. Zdegradowany prof

Krzyk Czarnobyla. S. Aleksijewicz

Źródło okładki „do tej pory mam przed oczyma jasnomalinowy odblask, reaktor świecił się jakoś tak z wnętrza. To nie był zwyczajny pożar, lecz jakieś takie jarzenie. Nic podobnego nie widziałam nawet w kinie. (…) Nie wiedzieliśmy, że śmierć może być tak piękna” (s. 112) tak pierwsze godziny po wybuchu w Czarnobylu wspomina jeden z bohaterów książki Swietłany Aleksijewicz „Krzyk Czarnobyla”. Autorka na początku książki, napisanej 10 lat po wybuchu, przytacza fragmenty z pisma „Ogoniak” (nr 17 z czerwca 1996 r.) mówiące o skutkach wybuchu w Czarnobylu dla Białorusi. Potem są już relacje świadków i rodzin tych, którzy zazwyczaj nieświadomi zagrożeń, z poświęceniem usuwali skutki wybuchu. Pierwszą grupą dotkniętą bezpośrednio promieniowaniem byli strażacy. Aleksijewicz skupia się na historii wzruszająco opowiedzianej przez żonę jednego z nich, która obserwowała degradację organizmu męża i jego śmierć w męczarniach. Żołnierze, którzy mieli rozkaz pracy przy reaktorze, chorowali