Dzisiaj na moje półki przybyło około 50 tytułów z likwidowanej domowej biblioteczki pewnej Pani (wśród nich Rilke, Miciński, Andrzejewski, Konwicki, Lessing...). Lubię takie starocie pokryte kurzem, które na nowo zaczynają żyć, kartki łapią oddech po kilku latach zamknięcia. Lubię przeglądać stare książki, bo można znaleźć w nich jakąś ciekawą zakładkę lub kartkę świąteczną. Dzięki temu można pomyśleć o poprzednich właścicielach (wczoraj w jednej z książek znalazłam zdjęcie komunijne córki tej Pani, pewnie się ucieszy, gdy je oddam).
Tylko kiedy to przeczytam, a przede wszystkim, gdzie je upchnę?
Ja niedawno odziedziczyłam z górką dwadzieścia książek, przeważnie beletrystykę zapomnianych już dziś autorów, popularnych 30-35 lat temu.
OdpowiedzUsuńMhhmm, stare książki to jest coś!
OdpowiedzUsuń