
W
znaczeniu metaforycznym przybierają postać spojrzenia, odrzucenia,
napiętnowania, wypowiedzianych słów, mają siłę rażenia fizycznego
kamienia. Trafieni zostają nim białostoccy licealiści i ich opiekunowie,
którzy przeżyli wypadek autobusu w reportażu Mojżeszowy krzak,
jednak najboleśniej przez los ugodzone zostały rodziny ofiar
śmiertelnych. Trauma pozostaje z uczestnikami tego wydarzenia i ich
bliskimi, znajomymi w reportażu Amen, będącym klamrą
książki. Rodzice młodych ofiar szukają winnych śmierci swoich dzieci i
miotają kamienie na oślep, sami coraz częściej spotykają się z
niezrozumieniem otoczenia. Czytając Tochmana, czytelnik zastanawia się
czy skoczyłby w płomienie pochłaniające młodych ludzi, czy raczej
zachowałby się biernie, unikając ryzyka? Czytając krótkie, przejmujące
zdania, widzi się i przeżywa dramat oraz zadaje pytanie: co ja bym
zrobił, jak ja bym się zachowała?
Metaforyczne
kamienie używane są przez wiernych w jednej z parafii, którzy na Alicji
P., oskarżającej swojego proboszcza o molestowanie, wyładowują całą
swoją agresję. Szukają ofiary, by rozładować swoje frustracje?
Przejmujący
jest także tekst napisany w formie spowiedzi księdza homoseksualisty.
Czytelnik mierzy się tutaj ze swoimi uprzedzeniami, stereotypami,
konfrontuje ze swoją tolerancją, wiarą nie tylko w Boga, ale także w
ludzi, siebie, dotkliwą samotnością. Wypowiedź duchownego budzi
kontrowersje, narusza tabu, spokój, nie pozwala przejść obojętnie.
Podział
na czarne-białe, dobre-złe nie jest możliwy do zastosowania w żadnym z
tekstów umieszczonych w książce. Zawsze znajdą się jakieś niuanse, które
zmuszają do myślenia, zajęcia stanowiska wobec prezentowanych historii,
wyboru, który wydaje się nigdy nie może być ostatecznym. Czytając te
teksty, możemy podnieść kamień i go użyć lub odrzucić daleko od siebie,
decyzja należy do odbiorcy.
W. Tochman, Wściekły pies. Wydawnictwo Znak. Kraków 2007.
Komentarze
Prześlij komentarz