Po lekturze dwóch książek Swietłany
Aleksijewicz „Wojna nie ma w sobie nic z kobiety” i „Krzyk Czarnobyla”
postanowiłam sięgnąć po tekst „Ostatni świadkowie. Utwory solowe na głos
dziecięcy”. Po relacjach kobiet dziennikarka dotarła do ludzi, którzy w czasie
drugiej wojny światowej byli dziećmi i po raz kolejny, podchodząc do swoich
bohaterów z dużym szacunkiem i empatią, udało jej się poruszyć bardzo trudny i
delikatny temat.
Dorośli mówią o doświadczeniach
dzieci, jednak czytając te teksty należy pamiętać, iż są one przefiltrowane i
zniekształcone przez upływ czasu. Poznanie tych wspomnień jest ciekawe, a zestawiając
je z wcześniejszymi tekstami Aleksijewicz dotyczącymi kobiet, czytelnik zyskuje
szerszy wachlarz perspektyw postrzegania wojny.
W pamięci tych osób tkwią przede
wszystkim rozstania z rodzicami: ojcami odchodzącymi na front i matkami
ginącymi na ich oczach. Zagubionym i zrozpaczonym dzieciom, towarzyszy wszechobecna
śmierć, strach i głód, a wspomnienia dotyczą głównie matek.
Czytając „Ostatnich świadków…”,
książkę ciekawą, zastanawiałam się jednak, na ile są to relacje dzieci, a na
ile przetworzona już przez czas i pamięć wypowiedź dorosłych. Oczywiste wydaje
się, że po tylu latach fakty mogą mieszać się z zasłyszanymi opowieściami, lekturami,
filmami, ponieważ trudno uwierzyć, że wydarzenia tak realnie zapadają w pamięci
np. czterolatka.
Pomimo wszystkich wątpliwości, które
pojawiają się w trakcie lektury, książka jest warta poznania, nie ma
odautorskiego komentarza, a tekst urywa się, jakby tych historii można
dopisywać bez końca.
S. Aleksijewicz, Ostatni świadkowie. Utwory solowe na głos dziecięcy. Wydawnictwo
Czarne. Wołowiec 2013.
Ot dokładnie. Dzieci nie do końca rozumieją co się dzieje. Ich wspomnienia przefiltrowane przez dziecięcą wyobraźnię i czas, mogą istotnie różnić się od rzeczywistości. Jednak warto czytać takie książki. Ku pamieci i przestrodze.
OdpowiedzUsuńNa książkę poluje już jakiś czas.
OdpowiedzUsuń