Marek Bieńczyk w „Książce twarzy” (zbiór esejów,
za które otrzymał Nagrodę Literacką Nike 2012) ukazuje profile pisarza, eseisty
i historyka literatury, ale także postaci, miejsc, doznań, które przedstawia
przy pomocy ich twarzy, topografii, zapachu.
Jest tu Winnetou, odważny,
szlachetny, nieuchwytny, którego ideały Bieńczyk-chłopiec
wcielał w życie, ale także Andre Agassi, Leo Bennhakker czy Juliusz Słowacki. Esej
o zapachach, perfumach, w których zakodowana jest przeszłość, uczucia, wrażenia,
miejsca, odległe w czasie i przestrzeni, to bezpośrednie odwołanie do
„Pachnidła” Patricka Süskinda.
W książce znalazły się także postacie
destrukcyjne, jak Conrad Moricand, którego Bieńczyk nazywa wampirem, a jak
dowodzi, wampir „codzienny” zatruwa życie otoczenia. Moricand stał się
pretekstem do rozważań o obecności wampira w kulturze i odwołaniem do książki
Marii Janion „Wampir. Biografia symboliczna”.
Bieńczyk to enolog i autor kilku
książek o winie, które w tym tekście jest narracją, opowieścią o czymś, o kimś,
ponieważ „klasyczny podział narodów na pijące wino i pijące wódkę opiera się na
przeświadczeniu, że te pierwsze mają w sobie taneczną lekkość, te drugie
dźwigają cały ciężar świata” (s. 142).
„Twarze” dla Marka Bieńczyka posiadają
także miasta, z ich topografią i zapachami, granicami, które można przekraczać. W innym
fragmencie dowodzi, że czasem tekst związany jest nie tylko z autorem,
czytelnikiem, ale także z tłumaczem krojącym go na własne potrzeby, a czytelnik
przekładu może przez ten zabieg czuć się oszukanym.
We wszystkich tekstach Bieńczyk odwołuje
się do literatury, muzyki, kultury, ukazuje splot życia i literatury, a zatem tego
wszystkiego, co ma dla niego znaczenie, niezależnie czy pisze o prozie Johna
Coetzeego, umieraniu Adama Mickiewicza i Viktora Hugo czy związku literatury i
pieniądza.
M. Bieńczyk, Książka twarzy. Świat Książki. Warszawa 2011.
Miałam przyjemność być na spotkaniu autorskim Bieńczyka. Niesamowity człowiek :) Mam "Książkę twarzy" na półce i żal mi, że cały czas inne tomy odciągają moją uwagę od tego tytułu :)
OdpowiedzUsuńZaletą zbiorów esejów jest to, że nie trzeba ich czytać od razu w całości :)
Usuń