Przejdź do głównej zawartości

Bóg, kasa i rock`n`roll. Sz. Hołownia, M. Prokop

„Bóg, kasa i rock`n`roll” to książka, z którą przyjemnie można spędzić wieczór. Jej autorzy, Szymon Hołownia i Marcin Prokop, to doskonale funkcjonujący w popkulturze dziennikarze, którzy bez zadęcia poruszają się po tematach religii, filozofii i kulturze popularnej.

Każdy rozdział zbudowany jest według tej samej zasady, czyli w jednym pytania zadaje Hołownia, odpowiada Prokop, w kolejnym zamieniają się rolami i przerzucają argumentami. Wydaje się, że Prokop jest mniej przekonujący, w jego wypowiedziach jest jakaś popkulturalna papka, natomiast Hołownia swój pogląd zbudował na solidnej podstawie. Czytając jego wypowiedzi na temat religii, czytelnik wyczuwa, że są to lata przemyśleń, lektur i praktyki, dopuszcza dyskusję, choć trwa na swoim stanowisku.

Trzeba przyznać, że Prokop jest oczytany w tekstach dotyczących religii, jednak jego wypowiedzi zbijające argumenty Hołowni  nie przekonują. Lepiej sprawdza się w tematach kultury popularnej, gdy mówi: „… idol generalnie jest szyty na miarę. Jest sławny na miarę swojego wyznawcy”, bo panowie nie odcinają się od swojej popularności, ale ironizują, kpią.

Hołownia interesująco opowiada o swojej wierze, aż trudno uwierzyć, że mówi to człowiek, który tak dobrze żongluje gadżetami popkultury i mimo wszystko pojawia się pytanie, na ile jest w tym autentyczny? Czy spokój jego wypowiedzi, ich zrównoważenie wystarczają, że czytelnik do końca mu ufa?

Książka Hołowni i Prokopa to niepozbawiona kolokwializmów lektura, którą przeczytać mogą wszyscy niezależnie od przekonań religijnych czy stosunku do codzienności, autorzy poruszają różnorodne tematy, ale robią to z lekkością i dystansem do siebie, niekoniecznie do tematu.



Sz. Hołownia, M. Prokop, Bóg, kasa i rock`n`roll. Wydawnictwo Znak. Kraków 2011.




Komentarze

  1. Mnie Hołownia w tej książce nie przekonuje. A może to wina Prokopa, który jedynie się popisuje? Zdecydowanie wolę jak Szymon pisze sam :)
    PS zmiana koloru na plus :) "do twarzy" Ci w fiolecie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie lepiej, jak Hołownia pisze sam, zdecydowanie.
      Dziękuję, trochę koloru nie zaszkodzi :)

      Usuń
  2. Wolę Hołownię w wydaniu czysto-religijnym, te książki popkulturalne są takie... naciągane. Lubię Hołownię i Prokopa w TV natomiast te ich książkowe szermierki - interesujące, ale nie do każdego trafią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niedawno w bibliotece widziałam jakąś inną ich wspólną książkę, ale już sobie odpuściłam. Może kiedyś skuszę się...

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Prezentacja nie taka straszna

Źródło Onepress Mieliście tak, że biorąc udział w jakiejś prezentacji, zaczynaliście ziewać i osuwać się w niebyt? A może wasze audytorium walczyło z opadającymi powiekami? Założę się, że doświadczyliście jednego i drugiego. Prezentacja to była zmora czasów studenckich i nadal potrafi wychylić łeb na jakimś szkoleniu. Jak mogłam się w to wpakować? Pewnie będzie nudził – pomyślałam, patrząc na tytuł tej książki Prezentacje. Po prostu! Jednak ok, świadomie przyjęłam ją na półkę w nadziei, że z Piotrem Buckim pokonam zmorę. Czasami zmora jest nie taka straszna. Piotr Bucki twierdzi, że dobra prezentacja zabiera słuchacza ze świata który zna, do świata, którego nie zna. Przyznacie, że taka teza jest zachęcająca, nawet dla osoby tak sceptycznej, jak ja. Bucki przekonuje, że prezentacja to całość, narracja, a nie slajdy, które przygotowane w ujęciu graficznym, wzmacniają narrację. Autor podaje szereg zasad ich tworzenia i   robi to w świetnym stylu. Ważna jest struktura, wci

Hańba, J.M. Coetzee

Seks i kasa. Prosty układ: usługi prostytutki i jej wynagrodzenie, jednak klient za bardzo przywiązuje się do usług konkretnej kobiety. Spełnia ona jego wymagania, dlatego gdy ta znika, mężczyzna nie chce innej profesjonalistki. Swoje nienasycenie kobiecymi wdziękami ukierunkowuje na swoją dwudziestoletnią studentkę. Ta chwilowa fascynacja kosztuje bardzo dużo. Zaskarżony i pohańbiony musi odejść z pracy, jednak to dopiero początek problemów. Hańba Johna Maxwella Coetzee to zapis trudnych wyborów, uwikłania bohaterów, nieumiejętności podejmowania słusznych decyzji i braku zrozumienia. Wydaje się, że niemal każdy krok bohatera prowadzi do jego porażki, że nie potrafi poradzić sobie z problemami, przed jakimi stawia go życie. Poszukuje bliskości kobiet, jednak dwa razy rozwiedziony, wykorzystuje swoją studentkę, która wydaje się zagubioną, młodą dziewczyną. Bohater nie rozumie swojej dorosłej córki, o której życiu chce decydować. Zdegradowany prof

Krzyk Czarnobyla. S. Aleksijewicz

Źródło okładki „do tej pory mam przed oczyma jasnomalinowy odblask, reaktor świecił się jakoś tak z wnętrza. To nie był zwyczajny pożar, lecz jakieś takie jarzenie. Nic podobnego nie widziałam nawet w kinie. (…) Nie wiedzieliśmy, że śmierć może być tak piękna” (s. 112) tak pierwsze godziny po wybuchu w Czarnobylu wspomina jeden z bohaterów książki Swietłany Aleksijewicz „Krzyk Czarnobyla”. Autorka na początku książki, napisanej 10 lat po wybuchu, przytacza fragmenty z pisma „Ogoniak” (nr 17 z czerwca 1996 r.) mówiące o skutkach wybuchu w Czarnobylu dla Białorusi. Potem są już relacje świadków i rodzin tych, którzy zazwyczaj nieświadomi zagrożeń, z poświęceniem usuwali skutki wybuchu. Pierwszą grupą dotkniętą bezpośrednio promieniowaniem byli strażacy. Aleksijewicz skupia się na historii wzruszająco opowiedzianej przez żonę jednego z nich, która obserwowała degradację organizmu męża i jego śmierć w męczarniach. Żołnierze, którzy mieli rozkaz pracy przy reaktorze, chorowali