![]() |
Źródło okładki |
a może za jeden krótki czas,
twe ręce podniosą moje pieśni.
Skąd i co? W dzień czy we śnie?
Wspomnisz i pomyślisz –
bajka czy prawda?
I o wszystkich moich pieśniach,
i o wszystkim zapomnisz.
Papusza „Piosenka” (s. 159)
Po tych słowach robi się od razu
jakoś melancholijnie, bo „Papusza” to lektura piękna, która prowadzi jednak do
niewesołych refleksji. Angelika Kuźniak z nagrań wypowiedzi cygańskiej poetki
Papuszy, wyklętej przez swoją społeczność, tka historię nietuzinkowej kobiety,
która próbowała realizować swoją wizję życia, za co niestety zapłaciła wysoką
cenę. Napisałam, że to piękna książka, ale jest to raczej książka o kobiecie pięknej,
nie tylko fizycznie, ale także duchowo. W tej książce są dwie narratorki:
autorka i Papusza, a dwugłos ten tworzy interesującą lekturę. Gdy mówi Papusza
jej język jest prosty, ale sugestywny, uzewnętrznia to, co czuje, odsłania
swoje emocje. Należy zaznaczyć, że Papusza, czyli Bronisława Wajs mówiła o
sobie Cyganka, dlatego Kuźniak pisze Cyganie, a nie Romowie.
Papusza nie była typową
przedstawicielką cygańskiego taboru. Harda i uparta wbrew innym Cyganom
nauczyła się czytać i pisać (kradła by się uczyć), za co spotykały ją szykany,
robiła błędy językowe i ortograficzne, jednak jako jedna z nielicznych w
taborze posiadła tę umiejętność, ceniła ludzi wykształconych, dbała także o
edukację swojego syna. Ta niezwykle wrażliwa kobieta nie miała łatwego życia.
Pierwsze małżeństwo zawarła, gdy miała 15 lat i szybko zakończyło się ono
rozwodem, drugie ze starszym o 24 lata Dyźkiem, wypełnione było alkoholizmem
męża i przemocą, ale jako kobieta nie miała prawa do sprzeciwu.
Zamieszczone w książce wiersze
Papuszy są komentarzem do wydarzeń, zwłaszcza fragmentów poświęconych
eksterminacji Cyganów podczas drugiej wojny światowej. Po wojnie władze chciały
osiedlić Cyganów i zmusić do pracy: „Dobre ludzi dali mieszkanie, ale wziąć
słowika w klatkę zamknąć, to on wszystko traci. Choć pięknie śpiewa, to jemu
jest smutno. I te ściany takie ciężkie nade mną. A ja cygańska córka, las mi
zdrowie daje” (s. 21).
W książce znalazły się listy Jerzego
Ficowskiego i Juliana Tuwima do Papuszy, którzy docenili jej talent i
nakłaniali, by spisywała swoje teksty, a także listy Papuszy do obydwu poetów. W
liście do Juliana Tuwima z roku 1952 pisała (pisownia oryginalna): „…moim
zdaniem gili czyli wierszyk to złoto brylant, pan będzie łaskaw wybaczyć. Pszecież
nie jestem pisarzem ani tesz poetką tylko Cyganką z lasu, która żyje przyrodą.
(…) Człowiek bez nauki jak ciemny i niezdolny do życia (…)” (s. 123). Za sprawą
protekcji Tuwima i Ficowskiego pojawiało się coraz więcej publikacji jej
tekstów, jednak Cyganie grozili jej, bili, znieważali, ponieważ uważali, że zdradziła tajemnice
taborów, ale ona niechętnie mówiła o tych relacjach.
W 1952 Papusza otrzymała stypendium
Ministra Kultury i Sztuki, a Ficowski ukończył książkę o Cyganach, która
ukazała się w 1953 („Cyganie polscy. Szkice historyczno-obyczajowe”).
Zamieszczony w niej słownik cygański, ok. 700 słów, wywołał ferment. Papusza
obawiała się o swoje życie, a Ficowski czuł się współodpowiedzialny za
sytuację, w której się znalazła. Poetka miała poczucie, że złamała kodeks,
czuła się winna zdrady, dla kobiety wychowanej w tej kulturze odrzucenie było
szokiem i traumą, pojawiły się problemy psychiczne, a chorobę Cyganie uznali za
karę od Boga.
W 1956 r. ukazały się „Pieśni
Papuszy”, tomik wierszy z wersją romską i w tłumaczeniu na język polski. Zyskał
on uznanie, a Wisława Szymborska w „Życiu Literackim” napisała: „To już nie
jest twórczość ludowa w ścisłym znaczeniu. Pieśni Papuszy korzystają na pewno z
wielu wątków i doświadczeń formalnych poezji cygańskiej – ale już noszą cechy
indywidualne, stawiające autorkę na progu literatury” (s. 160). Profesor Leszek
Szaruga wyrażał jednak wątpliwości, w jakim stopniu tłumaczenie Jerzego
Ficowskiego było wierne oryginalnemu tekstowi: „Nie sądzę, by można było mieć
wątpliwości co do autorstwa wierszy Papuszy; pomijając wszystko inne,
decydująca wydaje się oryginalna i niepodrabialna w moim przekonaniu
wyobraźnia. Nie ulega dla mnie wątpliwości, że siłą rzeczy Ficowski jako
tłumacz w pewien sposób «ingerował» w materię poetycką” (s. 161).
Źródłem dodatkowych zmartwień Papuszy
stały się nieporozumienia z ukochanym, jedynym synem, który nie potrafił
wybaczyć matce, że nie powiedziała mu o adopcji. Ograniczone kontakty z nim dodatkowo
załamały poetkę.
W 1978 r. wydany został kolejny tomik
wierszy Papuszy „Pieśni mówione”, otrzymała także nagrodę Ministra Kultury i
Sztuki. Jej pogłębiające się wyizolowanie doskonale oddają słowa: „– Z taboru
byłam, teraz znikąd jestem. (…) Do mnie poetyzm nie pasował. Poeta to silny
człowiek, mądry, a ja taki dziki zając. Ot, pisałam sobie. A co to było? Sama
nie wiem. Wierszyczki, niektóre śliczne, dziecinne takie (…) Siedzę tu, patrzę
na te ściany i chce mi się krzyczeć, tłuc wszystko. Mówią, że ja chora. Ja nie
chora, ja bardzo zła na całe moje życie. (…) Zła z bezsilności. (…) Na co mi
wierszy moje? Na co mi to wszystko? Gdybym ja głupia nie nauczyła się pisać,
byłabym szczęśliwa” (s. 181). Postać Papuszy przywołuje obraz pięknego kwiatu
czy ptaka, który nie został zabity, ale uwięziony, pozbawiony możliwości
rozwoju. Była nieszczęśliwa z powodu wykluczenia, a także poczucia, że dla nie-Cygan
pozostawała obca.
Z pewnością Wydawnictwu Czarne należą
się gratulacje za wybór pięknej, prostej okładki: przesłonięta zaciśniętymi
dłońmi twarz, jakby kobieta przed czymś się chowała, broniła, gest rozpaczy,
który przyciąga uwagę. W publikacji znalazły się także liczne czarno-białe
zdjęcia, na których widać Papuszę na tle taborów.
W książce brakuje jednak głosów ludzi
innych niż Papusza i autorka. Tekst jest przez to perspektywą trochę jednostronną i szkoda, że w chwili jego
powstawania syn Papuszy już nie żył, ponieważ po lekturze pozostaje jakiś
niedosyt informacji.
A.Kuźniak, Papusza. Wydawnictwo Czarne. Wołowiec
2013.
Takie moje czytelnicze marzenie...
OdpowiedzUsuńNie marz, tylko czytaj :)
Usuń