
Autor puszcza do
czytelnika oko, bawi się, autoironizuje, śmieje się nie tylko z siebie, ale
także swoich bohaterów oraz wszystkich tych, którzy jego tekst traktują
poważnie. Oburzeni jego nieporadnością w tworzeniu wciągającej intrygi, niemal
od pierwszych stron otrzymują pstryczka w nos.
Ciekawsze od sensacyjnej
fabuły są perypetie narratora, który przyjeżdża do leśniczówki w Międzyzdrojach
i od razu podejrzewa swojego gospodarza o jakieś zaburzenia psychiczne. Szukając
tajemnicy narusza jego prywatność oraz wtóruje mu w odurzaniu się lekami.
Śmieje się ze złudnego poczucia bezpieczeństwa, jakie daje mu pożyczony paralizator.
Kpi ze swoich bardziej lub mniej uzasadnionych lęków i poszukuje materiału do
książki. Temat znajduje, ale nie ma dość odwagi, by sprawę wyjaśnić do końca, w
kulminacyjnym momencie ucieka z hali, gdzie rozstrzygają się losy bohaterów i
chroni się w bezpiecznym hotelu.
W książce
znaleźć można elementy dziennika, kolejne rozdziały są datowane, pojawia się retrospekcja
i czytelnik nie ma problemu z umiejscowieniem w czasie poszczególnych
fragmentów. Książka pisana jest z perspektywy Michaśki, alter ego autora, ale
pojawiają się także rozdziały, w których głos udzielony został, tzw.
Rozklekotanemu, w którego relacji Michaśka występuje jako podstarzały gej.
W prozie tej nie
brakuje świetnego wyczucia języka, postacie i narrator używają kolokwializmów („To
ci pojechany drwal” czy „To jakiś schizol”), ten ostatni naśmiewa się z
konsumpcjonizmu, a jednocześnie świetnie się w nim odnajduje, żongluje jego elementami,
kulturowymi gadżetami, np. telefonem komórkowym, aparatem fotograficznym,
laptopem, kartami SIM, latarką i pistoletem gazowym, w leśniczówce migają
światełka ładowarek, nie brak także świata Allegro.
W Drwalu pojawiają się odwołania do
Gombrowicza: cytaty „Buchbachem bach”, domek urządzony na wzór szlacheckiego
dworku i oczywiście bratanie się z lujem (parobkiem). Ekskluzywne mieszkanie
zderzone zostało obecnością w nim sitcomów i muzyki pop, w ten sposób pojawia
się jakieś pęknięcie w obrazie właściciela. Sam narrator niejako bezcześci tę
namiastkę dworku poprzez zaproszenie tam luja, dochodzi do konfrontacji dwóch
estetyk: prymitywnego, pijanego i brudnego luja Mariusza oraz wypieszczonego niemal
w każdym szczególe gustu gospodarza.
Drwal świetnie prezentuje obraz
polskiego, małomiasteczkowego społeczeństwa: ludzi znudzonych, otaczających się
pseudoluksusem, tanimi produktami i ozdobami z plakatów. Międzyzdroje, w sezonie letnim błyszczące, przyciągające
gwiazdy ze stolicy, w okresie jesienno-zimowym są brudnym, szarym i smutnym
miasteczkiem, a jego mieszkańcy są niejako zawieszeni w oczekiwaniu na lato. Pojawiają
się miejscowe prostytutki, gangsterzy, byli pracownicy ośrodka rządowego,
złamani życiem lekarze i muzycy. Gdy Michaśka przyjeżdża do Międzyzdrojów od razu
spostrzega bezrobotnych lujów pijących alkohol na przystanku, podobnym do setek
tysięcy w całym kraju. Mariusz jest przeciwieństwem Michała: pije, pali, nie ma
kasy, nie odchudza się, zachowuje się prymitywnie, jednak to porównanie jest
raczej kpiną z samego narratora, który próbuje walczyć z nałogami, niestety okazuje
się, że nieskutecznie. W książce z dowcipem scharakteryzowane zostały wygląd
spotykanych postaci, ich język, zachowania. Drobiazgowe opisy przedstawicieli
poszczególnych nacji (Polacy, Szwedzi, Cyganie) oparte są na pewnych
stereotypach: brudni Polacy, sterylni Szwedzi i żebrzący Cyganie, zderzone są
tu blichtr i bieda.
Czytelnika wciąga
nie tyle kryminalna fabuła, tajemnica, która otacza gospodarza leśniczówki,
przeszłość jego oraz kilku innych mieszkańców Międzyzdrojów, ale
gejowsko-lujowski układ Michała i Mariusza. Michał pozwala wykorzystywać się
finansowo, jest gotów odpowiedzieć na każde wezwanie Mariusza, to odurzający
się lekami, szastający kasą gej z klasy średniej, świadomy swojego medialnego
funkcjonowania, a jednocześnie drwiący z niego.
Czytając książkę
Witkowskiego można się doskonale bawić, ale jeżeli ktoś liczy na intrygujący
wątek kryminalny, zapewne zawiedzie się.
M. Witkowski, Drwal. Świat Książki. Warszawa 2011.
Bardzo lubię posezonowe Międzyzdroje :)
OdpowiedzUsuńW tej książce raczej nie wyglądają ciekawie, ale to kreacja autora powieści.
UsuńSłuchałam tylko fragmentów Trójce jakoś zaraz po premierze i mówiąc szczerze nie zainteresowały mnie :)
OdpowiedzUsuńMoże jak zaczniesz czytać, to zmienisz zdanie :) Niedawno rozmawiałam z kilkoma osobami, które czytały tę książkę i też im się nie podobała, ale przecież każdy może mieć swoje zdanie. Mnie akurat odpowiada pod kilkoma względami, zwłaszcza pewna gra językiem i płynność konwencji.
Usuń