Przejdź do głównej zawartości

Bezzwrotna pożyczka i „misie”

Każdy z nas mówi nie najlepiej - powiedział profesor Andrzej Markowski 15 marca na spotkaniu w sali gimnastycznej gimnazjum w Starym Mieście. Tenorzy językoznawstwa czy lingwistyczni celebryci, zastanawiałam się przed spotkaniem z profesorami Andrzejem Markowskim, Jerzym Bralczykiem oraz Janem Miodkiem. Teraz wiem, że jedno i drugie, przede wszystkim jednak popularyzatorzy polszczyzny.
Panowie zaczęli od pytania Co z tą polszczyzną? Następnie swobodnie przerzucali się z tematu na temat (np. zapożyczenia czy słowotwórstwo) i nieustannie utrzymywali kontakt z publicznością. To była zabawa językiem, bo według prof. Markiewicza polszczyzna rozwija się tak, jak używają jej Polacy, a klucz do niej tkwi w gramatyce, to już prof. Bralczyk. Dotacja czy bezzwrotna pożyczka, takie określenia padały na temat zapożyczeń, których nawet nie uświadamiają sobie przeciętni użytkownicy języka i trudno nie zgodzić się ze stwierdzeniem, że jesteśmy przez język, a przez sposób w jaki mówimy, wyrażamy szacunek dla naszych rozmówców, czyli istniejmy w jakiejś wspólnocie komunikacyjnej.
Panowie odnieśli się także do świata elektronicznego. Według profesora Miodka e-… jest aktualnie najbardziej słowotwórcze, bo w miejsce „…” można wstawić niemal wszystko (hm, muszę zastanowić się nad tą tezą).
Według profesora Miodka występuje ekspansja  nagminnych „misi", czyli wszechobecnej mi się wydaje, mi się należy, czy też innych mi się… zamiast mnie się...
Panowie odpowiadali na nieśmiałe pytania z publiczności i szkoda, że Miodek i Bralczyk w pewnym momencie zdominowali Markowskiego, który jednak od czasu do czasu rzucał krótkie, ale celne komentarze do wypowiedzi swoich kolegów.
Zabawne, ale trafne było podsumowanie, które padło ze strony bardzo młodej uczestniczki spotkania. Jej stwierdzenie doskonale spuentowało wieczór i było niespodziewaną ripostą na początkowe pytanie: Co z tą polszczyzną? Dziewczyna stwierdziła, iż nie ma sensu walczyć z modą językową, ponieważ ona, jak to moda, minie, w związku z czym tak naprawdę nie ma z czym walczyć.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wybór Zofii. W. Styron

Źródło okładki William Styron to amerykański pisarz, laureat Nagrody Pulitzera, któremu ś wiatową sławę przyniosła książka „ Wybór Zofii” . Jej narratorem jest Stingo, który w 1947 roku marzy o zostaniu pisarzem, jednak o przedstawianych wydarzeniach opowiada z perspektywy około trzydziestu lat. Informacje są zatem przefiltrowane, ma do nich pewien dystans i pisze o sobie często z pewną ironią, np. o pierwszych miłościach młodego Stingo. Dwudziestodwuletni chłopak obserwuje otoczenie, szczególnie interesuje go lokatorka mieszkająca nad nim, Polka, która 1,5 roku wcześniej uwolniona została z Oświęcimia. Stingo dawkuje informacje o życiu Zofii w Polsce pod niemiecką okupacją, potem w obozie i przeplata   je opowieścią o przyjaźni z Zofią i jej kochankiem Natanem. Zofia jest Polką z Krakowa. Wykształcona, piękna, zazwyczaj ostrożna trafiła do Oświęcimia za szmugiel mięsa. Uzależniona psychicznie od Natana, nadużywa alkoholu, opowiadając o swoim życiu często konfabu...

Grona gniewu. J. Steinbeck

Od pierwszych stron pozwoliłam porwać się tej prozie. Wciągająca, choć jest to język prosty, narracja tradycyjna, trzecioosobowa. Grona gniewu Johna Steinbecka (1902-1968) to książka uważana za najwybitniejsze dzieło w twórczości tego Noblisty, za którą otrzymał w 1940 roku Nagrodę Pulitzera, klasyka, którą odkryłam niestety dość późno. Na początku książki poznajemy jednego z bohaterów, który po kilku latach nieobecności powraca do domu, by za chwilę wraz z rodziną udać się w daleką, niebezpieczną podróż. Poza sobą pozostawiają całe swoje dotychczasowe życie, swoje marzenia, wspomnienia, przed nimi jest tylko niewiadoma, a ich wędrówka przypomina exodus Izraela z Księgi Wyjścia . Niezależnie, jak często powtarzają, że czeka ich nowe, wspaniałe życie, wiara jaka zagościła w ich sercach nie wystarczy, by zagłuszyć lęk i wątpliwości. Prowadzi ich szosa 66, dziś uznawana już za zabytkową, droga, którą Steinbeck nazywa „drogą matką”, a określenie to na trwałe weszło do języka i litera...

Klincz i multiwitamina, czyli literackie oblicza Olgi Tokarczuk

Umiejętność pisania powieści jest darem, wymaga rozdwojenia, a ogromną część czasu spędza się, pisząc w introwertycznym klinczu, z samym sobą, w zamknięciu – tak o swoim pisarstwie 1 października powiedziała w Starym Mieście koło Konina pisarka, tegoroczna laureatka Nagrody NIKE – Olga Tokarczuk. Jak wyznała pisanie jest dla niej formą wewnętrznego dialogu, który przelewa na papier, refleksją na temat tego, co dzieje się na zewnątrz. I choć nie można ukryć światopoglądu pisarza, nie pisze o swoim życiu. Jej teksty to w dużej mierze reinterpretacja mitów, nieustanne ich odczytywanie i przetwarzanie. Co jest ważne przy pisaniu powieści? Research, drobiazgowe zbieranie informacji i narzucenie sobie pewnego reżimu. Dla autorki najwyższy stopień czytelnika to ten, który dostrzega w tekście coś, czego ona sama nie widziała. Truizmem jest stwierdzenie, że pisanie nie jest dla wszystkich, tak jak każdy inny zawód, jednak mam nadzieję, że każdy może zostać czytelnikiem Tokarczuk, cho...