Przejdź do głównej zawartości

Obsługiwałem angielskiego króla. B. Hrabal


Obsługiwałem angielskiego króla Bohumila Hrabala to historia o powolnym, ale skutecznym wspinaniu się po szczeblach kariery, budowania swojego „imperium” zakończonego finansowym upadkiem i dobrowolnym „zesłaniem”, ale jest to także książka o realizowaniu pragnień, zaspokajaniu ambicji,  udowadnianiu sobie i światu, że nawet nic nie znaczący pikolak może osiągnąć finansowy sukces (choć niestety mało uczciwie). Bohater Hrabala jednak przede wszystkim dojrzewa, od chłopca na posyłki zafascynowanego światem pieniądza, poprzez doświadczenie upokorzenia, potem władzy, dochodzi do finału, gdy porzuca znany i dotychczas pożądany świat i zaszywa się w lesie, gdzie skazany na samotność, by przetrwać, musi liczyć wyłącznie na siłę własnych mięśni i odporność psychiczną.
Narrator opowiada o etapach swojego życia, każdy rozdział jest jakby odpowiednikiem jednego z nich. Lekki, zabawny styl Hrabala sprawia, że kolejne perypetie niewyrośniętego pikolaka czyta się z przyjemnością, nie brak jednak miejsc, gdzie spod światowego blichtru, językowego dowcipu przebijają się smutne refleksje. W jednej ze scen bohater obsługuje cesarza Hajle Sellasje wydającego olśniewającą ucztę. To może być przełomowy krok w karierze chłopaka, jednak podczas czytania tej sceny przypomina się rozmowa z cesarzem przeprowadzona przez Orianę Fallaci, który można znaleźć w książce Wywiad z historią: uderzający jest przepych skonfrontowany z  dojmującą biedą, głodem i śmiercią jego poddanych. W innym rozdziale bohater pracuje w ośrodku, gdzie faszyści hodują nowy gatunek ludzi. Wyselekcjonowani genetyczne mężczyźni i kobiety łączą się w pary, by płodzić idealne rasowo potomstwo. Takiego dziecka pragnie młoda żona bohatera, jednak jemu takie podejście do miłości, seksu i rozmnażania kojarzy się ze zezwierzęceniem (polecam poświęconą eugenice książkę M. Zaremby Bielawskiego Higieniści). Płodzą syna, niepełnosprawnego intelektualnie chłopca, którego ojciec porzuca.
W książce Hrabala sukces ma wiele odcieni i nie dziwi, że główny bohater decyduje się na ucieczkę w góry, by samotnie wykonywać pozornie bezsensowną pracę, naprawiać drogę, z której nikt nie korzysta. Ta praca jest jakby odpokutowaniem dotychczasowego życia, próbą oczyszczenia i dojrzewaniem nowego człowieka.

B. Hrabal, Obsługiwałem angielskiego króla. PIW 2001.

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Prezentacja nie taka straszna

Źródło Onepress Mieliście tak, że biorąc udział w jakiejś prezentacji, zaczynaliście ziewać i osuwać się w niebyt? A może wasze audytorium walczyło z opadającymi powiekami? Założę się, że doświadczyliście jednego i drugiego. Prezentacja to była zmora czasów studenckich i nadal potrafi wychylić łeb na jakimś szkoleniu. Jak mogłam się w to wpakować? Pewnie będzie nudził – pomyślałam, patrząc na tytuł tej książki Prezentacje. Po prostu! Jednak ok, świadomie przyjęłam ją na półkę w nadziei, że z Piotrem Buckim pokonam zmorę. Czasami zmora jest nie taka straszna. Piotr Bucki twierdzi, że dobra prezentacja zabiera słuchacza ze świata który zna, do świata, którego nie zna. Przyznacie, że taka teza jest zachęcająca, nawet dla osoby tak sceptycznej, jak ja. Bucki przekonuje, że prezentacja to całość, narracja, a nie slajdy, które przygotowane w ujęciu graficznym, wzmacniają narrację. Autor podaje szereg zasad ich tworzenia i   robi to w świetnym stylu. Ważna jest struktura, wci

Hańba, J.M. Coetzee

Seks i kasa. Prosty układ: usługi prostytutki i jej wynagrodzenie, jednak klient za bardzo przywiązuje się do usług konkretnej kobiety. Spełnia ona jego wymagania, dlatego gdy ta znika, mężczyzna nie chce innej profesjonalistki. Swoje nienasycenie kobiecymi wdziękami ukierunkowuje na swoją dwudziestoletnią studentkę. Ta chwilowa fascynacja kosztuje bardzo dużo. Zaskarżony i pohańbiony musi odejść z pracy, jednak to dopiero początek problemów. Hańba Johna Maxwella Coetzee to zapis trudnych wyborów, uwikłania bohaterów, nieumiejętności podejmowania słusznych decyzji i braku zrozumienia. Wydaje się, że niemal każdy krok bohatera prowadzi do jego porażki, że nie potrafi poradzić sobie z problemami, przed jakimi stawia go życie. Poszukuje bliskości kobiet, jednak dwa razy rozwiedziony, wykorzystuje swoją studentkę, która wydaje się zagubioną, młodą dziewczyną. Bohater nie rozumie swojej dorosłej córki, o której życiu chce decydować. Zdegradowany prof

Krzyk Czarnobyla. S. Aleksijewicz

Źródło okładki „do tej pory mam przed oczyma jasnomalinowy odblask, reaktor świecił się jakoś tak z wnętrza. To nie był zwyczajny pożar, lecz jakieś takie jarzenie. Nic podobnego nie widziałam nawet w kinie. (…) Nie wiedzieliśmy, że śmierć może być tak piękna” (s. 112) tak pierwsze godziny po wybuchu w Czarnobylu wspomina jeden z bohaterów książki Swietłany Aleksijewicz „Krzyk Czarnobyla”. Autorka na początku książki, napisanej 10 lat po wybuchu, przytacza fragmenty z pisma „Ogoniak” (nr 17 z czerwca 1996 r.) mówiące o skutkach wybuchu w Czarnobylu dla Białorusi. Potem są już relacje świadków i rodzin tych, którzy zazwyczaj nieświadomi zagrożeń, z poświęceniem usuwali skutki wybuchu. Pierwszą grupą dotkniętą bezpośrednio promieniowaniem byli strażacy. Aleksijewicz skupia się na historii wzruszająco opowiedzianej przez żonę jednego z nich, która obserwowała degradację organizmu męża i jego śmierć w męczarniach. Żołnierze, którzy mieli rozkaz pracy przy reaktorze, chorowali