
„Indie niczego nie ukrywają, odsłaniają całe piękno i nędzę istnienia” pisze
reportażystka na pierwszych stronach książki. Odbiorca tekstu już w
pierwszym rozdziale otrzymuje silne uderzenie w postaci obrazu życia
indyjskich kobiet. Są one nie tylko pozbawione praw, ale wręcz
odczłowieczone, zdegradowane do poziomu macicy, której obowiązkiem jest
rodzenie synów, bo dziewczynki, którym należy zapewnić posag, nie są
pożądane. W cenie są męscy potomkowie, którzy mają zapewnić trwanie i
pomyślność rodzinie, natomiast istnieje przyzwolenie na mordowanie
balastu, jakim są dziewczynki. Dzieje się tak niezależnie od statusu
finansowego rodziców, różnią się jedynie metody, ponieważ biedacy
zabijają córki, bogaci wybierają aborcję niepożądanego płodu. Wszystko
odbywa się za cichą zgodą rodziny, której nie stać na wyposażenie w
posag kolejnej córki lub z chciwości nie chce tego zrobić. Ratunkiem dla
zdegradowanych kobiet jest syn, który zaopiekuje się owdowiałą matką,
wybawi od życia wyrzutka w rynsztoku, bo tam kończą indyjskie wdowy
pozbawione opieki rodziny. Konfrontacja z nieludzkimi praktykami w
pierwszym rozdziale Lalek w ogniu wywołuje wstrząs
przypieczętowany obrazem wzdętego ciała martwego noworodka, które unoszą
wody Gangesu. Spoglądamy w posiniałą twarz i już wiemy, że nie będzie
to lektura łatwa.
Wilk
zderza tradycję z rzeczywistością. Ceremonialna kąpiel przynosi
oczyszczenie, jednocześnie społeczeństwo indyjskie żyje w niesamowitym
brudzie, sugestywny język autorski sprawia, że czytelnik niemal czuje
wszechobecny fetor, jaki pozostawiają za sobą defekujący na chodnikach
ludzie i zwierzęta. Reporterka podkreśla dominujące w życiu Hindusów
tabu, które ogranicza niemal każdy krok, życie w poczuciu zagrożenia,
jakie niesie ze sobą złamanie zakazów. Dzieje się tak zarówno podczas
wspomnianych kąpieli, jaki i rytualnego przygotowania i spożywania
posiłków, a pisząc o tym, autorka nie zapomina o tych, którzy umierają z
głodu gdzieś na ulicy. Zestawień takich obrazów w książce Wilk jest
dużo. Indie rozwijają się technologicznie, ludzie bogacą się, starają
się zerwać z tradycją, przejmują zachodnie wzorce zachowań, po drugiej
stronie są miliony nędzarzy, którzy umierają na ulicach, są ciężarem, o
którym lepiej zapomnieć. Według dziennikarki nikogo nie dziwi
współistnienie smrodu slamsów i latających nad nimi odrzutowców,
budowanie zamkniętych dzielnic bogaczy na miejscu zrównanych z ziemią
osiedli nędzarzy. O biedzie Wilk pisze „pierwsza rzuca się w oczy. Nie ukrywa się, leży na ulicy”.
Plastyczny
język Pauliny Wilk sprawia, że czytelnik pędzi przez miasta i prowincję
Indii, słyszy kakofonię dźwięków, czuje różnorodność zapachów (od
fetoru po rozmaite wonie unoszące się nad miejskim targowiskiem), otacza
go feeria kolorów, potyka się o umierających żebraków, rozdaje jałmużnę
wyciągającemu dłoń dziecku, by zagłuszyć w sobie poczucie
współodpowiedzialności za jego los. Odbiorcę tekstu otacza marazm i brak
nadziei na lepsze jutro, pokrzykiwanie handlarzy oraz pędzący do przodu
świat klasy średniej. Książka Wilk nie prezentuje obrazków rodem z
Bollywood czy szlaków turystycznych, ale jest próbą uchwycenia
rzeczywistości i wyjaśnienia przyczyn niezwykłej wielobarwności Indii.
Miesza się tu indyjska tradycja, kultura i duchowość z doświadczeniami
kolonialnymi i koniecznością tworzenia ładu postkolonialnego. W Lalkach w ogniu powszechne są antymonie, nie ma tu miejsca na jednoznaczności.
Książka
momentami wzbudza silne emocje, nie pozostawia obojętnym, a
jednocześnie od pierwszych stron czytelnik pozwala porwać się jej
nurtowi. Tekst uzupełniają zdjęcia, które na chwilę zatrzymały pędzący,
indyjski świat. Paulina Wilk prowadzi nas od świtu do zmierzchu, od
narodzin do śmierci, od piękna do brzydoty, jednak cały czas zaskakuje i
sprawia, że zamykając książkę, natychmiast chcemy wrócić do jej
lektury.
P. Wilk, Lalki w ogniu. Opowieści z Indii. Carta Blanca. Warszawa 2011.
Tekst opublikowany także w serwisie Lektury Reportera http://www.lekturyreportera.pl/ksiazki/miedzy-krezusem-a-nedzarzem/
Książkę udostępniona do recenzji przez Wydawnictwo Carta Blanca.
Komentarze
Prześlij komentarz