Przejdź do głównej zawartości

Między krezusem a nędzarzem

Debiut książkowy Pauliny Wilk jest niewątpliwie mocnym zaakcentowaniem obecności autorki wśród twórców reportażu. Dziennikarka otwarcie pisze o realiach życia w Indiach, a jej Lalki w ogniu od pierwszych stron porywają czytelnika. Książka momentami brutalnie odsłania prawdę o funkcjonowaniu społeczeństwa indyjskiego, by za chwilę oczarować pięknem nie tylko ludzi, ale także języka, jakim posługuje się autorka.
Indie niczego nie ukrywają, odsłaniają całe piękno i nędzę istnienia” pisze reportażystka na pierwszych stronach książki. Odbiorca tekstu już w pierwszym rozdziale otrzymuje silne uderzenie w postaci obrazu życia indyjskich kobiet. Są one nie tylko pozbawione praw, ale wręcz odczłowieczone, zdegradowane do poziomu macicy, której obowiązkiem jest rodzenie synów, bo dziewczynki, którym należy zapewnić posag, nie są pożądane. W cenie są męscy potomkowie, którzy mają zapewnić trwanie i pomyślność rodzinie, natomiast istnieje przyzwolenie na mordowanie balastu, jakim są dziewczynki. Dzieje się tak niezależnie od statusu finansowego rodziców, różnią się jedynie metody, ponieważ biedacy zabijają córki, bogaci wybierają aborcję niepożądanego płodu. Wszystko odbywa się za cichą zgodą rodziny, której nie stać na wyposażenie w posag kolejnej córki lub z chciwości nie chce tego zrobić. Ratunkiem dla zdegradowanych kobiet jest syn, który zaopiekuje się owdowiałą matką, wybawi od życia wyrzutka w rynsztoku, bo tam kończą indyjskie wdowy pozbawione opieki rodziny. Konfrontacja z nieludzkimi praktykami w pierwszym rozdziale Lalek w ogniu wywołuje wstrząs przypieczętowany obrazem wzdętego ciała martwego noworodka, które unoszą wody Gangesu. Spoglądamy w posiniałą twarz i już wiemy, że nie będzie to lektura łatwa.
Wilk zderza tradycję z rzeczywistością. Ceremonialna kąpiel przynosi oczyszczenie, jednocześnie społeczeństwo indyjskie żyje w niesamowitym brudzie, sugestywny język autorski sprawia, że czytelnik niemal czuje wszechobecny fetor, jaki pozostawiają za sobą defekujący na chodnikach ludzie i zwierzęta. Reporterka podkreśla dominujące w życiu Hindusów tabu, które ogranicza niemal każdy krok, życie w poczuciu zagrożenia, jakie niesie ze sobą złamanie zakazów. Dzieje się tak zarówno podczas wspomnianych kąpieli, jaki i rytualnego przygotowania i spożywania posiłków, a pisząc o tym, autorka nie zapomina o tych, którzy umierają z głodu gdzieś na ulicy. Zestawień takich obrazów w książce Wilk jest dużo. Indie rozwijają się technologicznie, ludzie bogacą się, starają się zerwać z tradycją, przejmują zachodnie wzorce zachowań, po drugiej stronie są miliony nędzarzy, którzy umierają na ulicach, są ciężarem, o którym lepiej zapomnieć. Według dziennikarki nikogo nie dziwi współistnienie smrodu slamsów i latających nad nimi odrzutowców, budowanie zamkniętych dzielnic bogaczy na miejscu zrównanych z ziemią osiedli nędzarzy. O biedzie Wilk pisze  „pierwsza rzuca się w oczy. Nie ukrywa się, leży na ulicy”.
Plastyczny język Pauliny Wilk sprawia, że czytelnik pędzi przez miasta i prowincję Indii, słyszy kakofonię dźwięków, czuje różnorodność zapachów (od fetoru po rozmaite wonie unoszące się nad miejskim targowiskiem), otacza go feeria kolorów, potyka się o umierających żebraków, rozdaje jałmużnę wyciągającemu dłoń dziecku, by zagłuszyć w sobie poczucie współodpowiedzialności za jego los. Odbiorcę tekstu otacza marazm i brak nadziei na lepsze jutro, pokrzykiwanie handlarzy oraz pędzący do przodu świat klasy średniej. Książka Wilk nie prezentuje obrazków rodem z Bollywood czy szlaków turystycznych, ale jest próbą uchwycenia rzeczywistości i wyjaśnienia przyczyn niezwykłej wielobarwności Indii. Miesza się tu indyjska tradycja, kultura i duchowość z doświadczeniami kolonialnymi i koniecznością tworzenia ładu postkolonialnego. W Lalkach w ogniu powszechne są antymonie, nie ma tu miejsca na jednoznaczności.
Książka momentami wzbudza silne emocje, nie pozostawia obojętnym, a jednocześnie od pierwszych stron czytelnik pozwala porwać się jej nurtowi. Tekst uzupełniają zdjęcia, które na chwilę zatrzymały pędzący, indyjski świat. Paulina Wilk prowadzi nas od świtu do zmierzchu, od narodzin do śmierci, od piękna do brzydoty, jednak cały czas zaskakuje i sprawia, że zamykając książkę, natychmiast chcemy wrócić do jej lektury.

P. Wilk, Lalki w ogniu. Opowieści z Indii. Carta Blanca. Warszawa 2011.
Tekst opublikowany także w serwisie Lektury Reportera http://www.lekturyreportera.pl/ksiazki/miedzy-krezusem-a-nedzarzem/
Książkę udostępniona do recenzji przez Wydawnictwo Carta Blanca.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wybór Zofii. W. Styron

Źródło okładki William Styron to amerykański pisarz, laureat Nagrody Pulitzera, któremu ś wiatową sławę przyniosła książka „ Wybór Zofii” . Jej narratorem jest Stingo, który w 1947 roku marzy o zostaniu pisarzem, jednak o przedstawianych wydarzeniach opowiada z perspektywy około trzydziestu lat. Informacje są zatem przefiltrowane, ma do nich pewien dystans i pisze o sobie często z pewną ironią, np. o pierwszych miłościach młodego Stingo. Dwudziestodwuletni chłopak obserwuje otoczenie, szczególnie interesuje go lokatorka mieszkająca nad nim, Polka, która 1,5 roku wcześniej uwolniona została z Oświęcimia. Stingo dawkuje informacje o życiu Zofii w Polsce pod niemiecką okupacją, potem w obozie i przeplata   je opowieścią o przyjaźni z Zofią i jej kochankiem Natanem. Zofia jest Polką z Krakowa. Wykształcona, piękna, zazwyczaj ostrożna trafiła do Oświęcimia za szmugiel mięsa. Uzależniona psychicznie od Natana, nadużywa alkoholu, opowiadając o swoim życiu często konfabu...

Grona gniewu. J. Steinbeck

Od pierwszych stron pozwoliłam porwać się tej prozie. Wciągająca, choć jest to język prosty, narracja tradycyjna, trzecioosobowa. Grona gniewu Johna Steinbecka (1902-1968) to książka uważana za najwybitniejsze dzieło w twórczości tego Noblisty, za którą otrzymał w 1940 roku Nagrodę Pulitzera, klasyka, którą odkryłam niestety dość późno. Na początku książki poznajemy jednego z bohaterów, który po kilku latach nieobecności powraca do domu, by za chwilę wraz z rodziną udać się w daleką, niebezpieczną podróż. Poza sobą pozostawiają całe swoje dotychczasowe życie, swoje marzenia, wspomnienia, przed nimi jest tylko niewiadoma, a ich wędrówka przypomina exodus Izraela z Księgi Wyjścia . Niezależnie, jak często powtarzają, że czeka ich nowe, wspaniałe życie, wiara jaka zagościła w ich sercach nie wystarczy, by zagłuszyć lęk i wątpliwości. Prowadzi ich szosa 66, dziś uznawana już za zabytkową, droga, którą Steinbeck nazywa „drogą matką”, a określenie to na trwałe weszło do języka i litera...

Klincz i multiwitamina, czyli literackie oblicza Olgi Tokarczuk

Umiejętność pisania powieści jest darem, wymaga rozdwojenia, a ogromną część czasu spędza się, pisząc w introwertycznym klinczu, z samym sobą, w zamknięciu – tak o swoim pisarstwie 1 października powiedziała w Starym Mieście koło Konina pisarka, tegoroczna laureatka Nagrody NIKE – Olga Tokarczuk. Jak wyznała pisanie jest dla niej formą wewnętrznego dialogu, który przelewa na papier, refleksją na temat tego, co dzieje się na zewnątrz. I choć nie można ukryć światopoglądu pisarza, nie pisze o swoim życiu. Jej teksty to w dużej mierze reinterpretacja mitów, nieustanne ich odczytywanie i przetwarzanie. Co jest ważne przy pisaniu powieści? Research, drobiazgowe zbieranie informacji i narzucenie sobie pewnego reżimu. Dla autorki najwyższy stopień czytelnika to ten, który dostrzega w tekście coś, czego ona sama nie widziała. Truizmem jest stwierdzenie, że pisanie nie jest dla wszystkich, tak jak każdy inny zawód, jednak mam nadzieję, że każdy może zostać czytelnikiem Tokarczuk, cho...