Przejdź do głównej zawartości

Lala

Nieustanna narracja Lali (Heleny) Rogozińskiej zainspirowała jej wnuka, Jacka Dehnela, do spisania sagi rodzinnej. Opowieści babci, które autor znał z dzieciństwa, wielokrotnie powtarzane, na trwałe wryły się w jego pamięć. Dehnel opisuje historie kilku pokoleń Broklów, nie pomija romansów, które były udziałem jego przodków. W "Lali" współistnieją krowy pożerające wystawny obiad, japoński szpieg schwytany przez jednego z pradziadków, główna bohaterka kłócąca się z Niemcami, którzy na kilka lat zajęli jej dwór, a także ciepłe wspomnienia przytaczane przez autora o swoim dzieciństwie i relacjach z babcią. Pojawiają się wzruszające, a jednocześnie zabawne historie o zapaleniu płuc, cegle, która niemal pozbawiła Lalę życia, a także rozpędzonym wozie, który o włos nie dopełnił dzieła cegły. W opowieściach ożywają przeszłe pokolenia, których pamięć została pieczołowicie utrwalona przez Dehnela, a główną rolę odgrywają kobiety, które dbają o swoich mężczyzn i dzieci, one spajają rodzinę, przekazują tradycję. Autor pisze także o trudnym dla niego, jednak w odbiorze bardzo prawdziwym i smutnym starzeniu się i odchodzeniu Lali.

Jacek Dehnel, Lala. W.A.B. Warszawa 2006.







Komentarze

  1. mam już 40 lat, i teraz, w tym roku czytam Faulknera. Po raz kolejny zaczynam Zaścianek.....

    To jest Bóg literatury, non może jeszcze Borges.....

    Www.dzikmonstrualny.blogspot.com polecam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do obierania sobie bogów jestem ostrożna :)
      Faulkner jak najbardziej w porządku, nie czytałam dużo jego pozycji, ale nie żałuję czasu, który poświęciłam na ich przeczytanie :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Prezentacja nie taka straszna

Źródło Onepress Mieliście tak, że biorąc udział w jakiejś prezentacji, zaczynaliście ziewać i osuwać się w niebyt? A może wasze audytorium walczyło z opadającymi powiekami? Założę się, że doświadczyliście jednego i drugiego. Prezentacja to była zmora czasów studenckich i nadal potrafi wychylić łeb na jakimś szkoleniu. Jak mogłam się w to wpakować? Pewnie będzie nudził – pomyślałam, patrząc na tytuł tej książki Prezentacje. Po prostu! Jednak ok, świadomie przyjęłam ją na półkę w nadziei, że z Piotrem Buckim pokonam zmorę. Czasami zmora jest nie taka straszna. Piotr Bucki twierdzi, że dobra prezentacja zabiera słuchacza ze świata który zna, do świata, którego nie zna. Przyznacie, że taka teza jest zachęcająca, nawet dla osoby tak sceptycznej, jak ja. Bucki przekonuje, że prezentacja to całość, narracja, a nie slajdy, które przygotowane w ujęciu graficznym, wzmacniają narrację. Autor podaje szereg zasad ich tworzenia i   robi to w świetnym stylu. Ważna jest struktura, wci

Hańba, J.M. Coetzee

Seks i kasa. Prosty układ: usługi prostytutki i jej wynagrodzenie, jednak klient za bardzo przywiązuje się do usług konkretnej kobiety. Spełnia ona jego wymagania, dlatego gdy ta znika, mężczyzna nie chce innej profesjonalistki. Swoje nienasycenie kobiecymi wdziękami ukierunkowuje na swoją dwudziestoletnią studentkę. Ta chwilowa fascynacja kosztuje bardzo dużo. Zaskarżony i pohańbiony musi odejść z pracy, jednak to dopiero początek problemów. Hańba Johna Maxwella Coetzee to zapis trudnych wyborów, uwikłania bohaterów, nieumiejętności podejmowania słusznych decyzji i braku zrozumienia. Wydaje się, że niemal każdy krok bohatera prowadzi do jego porażki, że nie potrafi poradzić sobie z problemami, przed jakimi stawia go życie. Poszukuje bliskości kobiet, jednak dwa razy rozwiedziony, wykorzystuje swoją studentkę, która wydaje się zagubioną, młodą dziewczyną. Bohater nie rozumie swojej dorosłej córki, o której życiu chce decydować. Zdegradowany prof

Krzyk Czarnobyla. S. Aleksijewicz

Źródło okładki „do tej pory mam przed oczyma jasnomalinowy odblask, reaktor świecił się jakoś tak z wnętrza. To nie był zwyczajny pożar, lecz jakieś takie jarzenie. Nic podobnego nie widziałam nawet w kinie. (…) Nie wiedzieliśmy, że śmierć może być tak piękna” (s. 112) tak pierwsze godziny po wybuchu w Czarnobylu wspomina jeden z bohaterów książki Swietłany Aleksijewicz „Krzyk Czarnobyla”. Autorka na początku książki, napisanej 10 lat po wybuchu, przytacza fragmenty z pisma „Ogoniak” (nr 17 z czerwca 1996 r.) mówiące o skutkach wybuchu w Czarnobylu dla Białorusi. Potem są już relacje świadków i rodzin tych, którzy zazwyczaj nieświadomi zagrożeń, z poświęceniem usuwali skutki wybuchu. Pierwszą grupą dotkniętą bezpośrednio promieniowaniem byli strażacy. Aleksijewicz skupia się na historii wzruszająco opowiedzianej przez żonę jednego z nich, która obserwowała degradację organizmu męża i jego śmierć w męczarniach. Żołnierze, którzy mieli rozkaz pracy przy reaktorze, chorowali